Białołęka "drugim Radiowem". Mieszkańcy walczą ze smrodem

Zakłady gospodarowania odpadami na Białołęce
Zakłady gospodarowania odpadami na Białołęce
Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
Zakłady gospodarowania odpadami na BiałołęceMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

- Białołęka staje się drugim Radiowem – alarmują mieszkańcy okolic Kanału Żerańskiego, którzy od lat borykają się z problemem przeraźliwego smrodu. Wszystko przez znajdujące się przy ul. Zarzecze sortownie odpadów. Zgłaszano skargi, przeprowadzano kontrole, a fetor jak był, tak jest. I nikt nie chce się do niego przyznać.

Sprawa dotyczy ulic Zarzecze, Konwaliowej, Zabłockiej i Delfina. Działalność na tym terenie prowadzą trzy firmy zajmujące się odpadami: "Partner" i Eko-Max Recykling – zbierające odpady oraz PRO-LAS – Weremijewicz i Wspólnicy – która odpady wytwarza i przetwarza. Na ich poczynania okoliczni mieszkańcy skarżą się od lat. – Ich niepokój budzi nie tylko smród, ale też prowizoryczna infrastruktura zakładów, w których blaszane baraki służą jako sortownie – informuje radna Białołęki Mariola Olszewska.

W odległości około 20 metrów od zakładów znajdują się budynki wielorodzinne, a kilkaset metrów dalej licznie zamieszkiwane osiedla. Nieopodal są też ścieżki rowerowe, trasy spacerowe i las, w którym gniazdują rzadkie gatunki ptaków. – Naganny jest sam fakt, że przetwórnia znajduje się w takim miejscu, tuż nad wodą. To dowód nieodpowiedzialności. Nie mamy gwarancji, że gleba jest tam należycie zabezpieczona i nie nasiąka szkodliwymi substancjami. Zwłaszcza, że mieszkańcy wielokrotnie zgłaszali nam obawy o wycieki do Wisły – komentuje radny dzielnicy Marcin Korowaj.

W dniu kontroli sterylnie

Pierwsze skargi zaczęły napływać do urzędu dzielnicy już w 2009 roku. – Odór był tak straszny, że nie dało się wysiąść z samochodu – wspomina Korowaj, który brał udział w jednej z kontroli przeprowadzonych na terenie zakładu PRO-LAS. Sama kontrola nie wykazała jednak żadnych nieprawidłowości, wręcz przeciwnie. – Było sterylnie czysto – przyznaje sugerując, że ktoś mógł uprzedzić firmę o kontroli. – Bo kilka dni wcześniej trudno było przejść obok tego zakładu, a w dniu kontroli bez obaw można było jeść obiad bezpośrednio z podłogi. To co najmniej dziwne – dodaje.

Kiedy z pytaniami w sprawie zakładów zgłaszamy się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, okazuje się, że sprawa jest tam doskonale znana. – Skargi mieszkańców dotarły także do nas – informuje Krzysztof Gołębiewski. W stanowisku przygotowanym przez WIOŚ czytamy jednak, że co do działalności spółki Pro-Las nigdy nie było żadnych zastrzeżeń. Podobnie jak z zakładem "Partner". Firmy te posiadały wszystkie potrzebne zezwolenia. Prowadziły działalność w zamkniętej hali i korzystały ze specjalnych barier antyodorowych.

Na Eko-Max nałożono kary

Nieprawidłowości stwierdzono natomiast w działaniach spółki Eko-Max Recykling. "Od samego początku przykładamy największą wagę do jakości świadczonych usług" – reklamuje się na swojej stronie internetowej. Ale mieszkańcy, jak i urzędnicy mają do tego spore wątpliwości. Miejskie Biuro Ochrony Środowiska informuje, że w latach 2013-2015 spółka ta kontrolowana była kilkukrotnie. Wszystko w związku ze skargami na uciążliwy fetor, które zostały potwierdzone w czasie kontroli.

Skargi na Eko-Max potwierdza też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który podejmował na terenie zakładu trzy kontrole: dwie interwencyjne i jedną sprawdzającą. Audyt udowodnił, że firma nie dochowywała należytej staranności. Oprócz uwag wypunktowanych przez urząd miasta, WIOŚ wykazał brak odpowiednich decyzji środowiskowych pozwalających na prowadzenie działalności i wytwarzanie odpadów, na które spółka nie miała zgody. Inspektor Środowiska nałożył na firmę karę grzywny i zlecił szereg zarządzeń naprawczych (m.in. poprawę sprzętu).

Co ciekawe, firma Eko-Max straciła uprawnienia zezwalające na odzysk i unieszkodliwianie odpadów. Zezwolenie wygasło wraz z dniem 23 stycznia 2016 roku. O tym czy otrzyma kolejne zdecyduje prezydent Warszawy. Biuro Ochrony Środowiska informuje nas, że obecnie toczy się w tej sprawie postępowanie administracyjne. Jego efekty poznamy dopiero 18 marca 2016 roku. Obecnie firma może jedynie zbierać odpady, co umożliwia jej obowiązująca wciąż zgoda z 2014 roku.

Przedstawiciele Spółki Eko-Max przyznają się do nieprawidłowości wskazanych przez WIOŚ, ale podkreślają, że pochodzą one sprzed dwóch lat. – Od tego czasu wszystko zostało uregulowane. Zastosowano odpowiednie rozwiązania technologiczne i uporządkowano stan formalno-prawny – informuje nas pełnomocnik firmy Sebastian Ślusarczyk. Wszelkie zarzuty kierowane pod adresem spółki dementuje i zapewnia, że zakład dochowuje najwyższej staranności w swoich działaniach. – Teren zakładu jest utwardzony, a urządzenia, którymi posługuje się firma – nowe i w bardzo dobrym stanie – tłumaczy. Aby to udowodnić, pracownicy (przy wyłączonej kamerze) wpuszczają nas na teren zakładu, który na pierwszy rzut oka nie budzi zastrzeżeń.

MPWiK: zmodernizujemy przepompownię

Pracownicy przekonują też, że uciążliwy odór nie wydobywa się od nich, lecz z leżących po sąsiedzku zakładów MPWiK. – Przepompownia może być potencjalnym źródłem przykrych zapachów – potwierdza miejskie Biuro Infrastruktury. Urzędnicy zapewniają jednak, że obiekt posiada wszystkie wymagane prawem zezwolenia i w normalnym trybie pracy "nie wydaje się być uciążliwy dla otoczenia". Aby jednak uspokoić tych, którym miejskie zakłady doskwierają, urzędnicy ratusza zapowiadają modernizację obiektu. – To powinno zredukować do minimum emisję uciążliwych zapachów. Prace powinny zakończyć się na przełomie 2018 i 2019 roku – tłumaczą.

Radna Olszewska przyznaje, że z nieprzyjemnym zapachem z MPWiK też są problemy, ale przedsiębiorstwo nie powinno uchylać się od odpowiedzialności. – Odór z Eko-Max jest bardzo dokuczliwy i potwierdzają to wszyscy mieszkańcy. Byłam u nich kilkanaście razy. Chodziliśmy w maseczkach, nie dało się otworzyć okien, a robactwo było wszędzie – tłumaczy.

Problem nie do rozwiązania

Problem fetoru niezaprzeczalnie istnieje. Aby się o tym przekonać, wystarczy udać się na miejsce. Sprawa ciągnie się od kilku lat i nikt nie potrafi znaleźć rozwiązania. Kolejne zakłady wzajemnie przerzucają się odpowiedzialnością. Radni dzielnicy po raz kolejny próbują interweniować w tej sprawie w urzędzie dzielnicy. Na ostatniej dzielnicowej Komisji Ochrony Środowiska, która odbyła się 19 stycznia, wiceburmistrz Piotr Smoczyński zasugerował konieczność przeprowadzenia restrykcyjnej kontroli (włącznie z udziałem policji). Rzeczniczka Białołęki twierdzi jednak, że urząd ma ograniczone możliwości i nie może wejść na teren zakładu bez zgody przedsiębiorcy. Podmiotem uprawnionym do przeprowadzenia kontroli jest miejskie Biuro Ochrony Środowiska.

Karolina Wiśniewska

Pozostałe wiadomości

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja.

Dachowała karetka, nie żyje ratownik medyczny

Dachowała karetka, nie żyje ratownik medyczny

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl