Pieniądze uratowano w sortowni przy ulicy Wólczyńskiej w poniedziałek rano. Jak w ogóle do tego doszło?
"Odmówił znaleźnego"
- W niedzielę do pracownika naszej sortowni zadzwonił zrozpaczony mieszkaniec Ząbek. Przedstawił się i powiedział, że jego córka przez pomyłkę wyrzuciła torebkę z pieniędzmi do śmieci – relacjonuje Karol Wójcik z firmy Byś. – W Ząbkach odpady odbiera inna firma, ale później trafiają do naszej sortowni na Bielanach – dodaje.
Jeszcze w niedzielę rozpoczęły się poszukiwania zguby, ale nie przyniosły skutku. Kolejną próbę podjęto w poniedziałek rano. – O godz. 7.30 w kabinie wstępnej segregacji jakimś cudem zatrzymała się akurat taśma. Pani, która była właścicielką tej torebki natychmiast ją rozpoznała - relacjonuje Wójcik.
Zguba z sumą 96 tysięcy złotych wróciła do właścicieli. - Powiedzieli, że to 96 tysięcy złotych zbierali dla chorego dziecka. Naszemu koledze - Grzegorzowi Krawczykowi - proponowali nawet znaleźne, szlachetnie odmówił - zaznacza Wójcik.
Różne znaleziska
To nie jedyne wyjątkowe znalezisko w sortowni. Zdarzają się portfele bez pieniędzy, ale z dokumentami. Jak informuje Wójcik, firma odnotowuje także poważniejsze sprawy. - Tak jak trup, którego ponad rok temu odnaleźliśmy w śmieciach - podsumowuje.
ran/b