90 tysięcy złotych strat po zamieszkach

Prezydent Warszawy komentuje zamieszki na marszu
Źródło: TVN24
Zniszczone przystanki, zieleń, chodniki, znaki drogowe czy elewacja budynku należącego do miejskiej spółki. Ratusz po wtorkowych zamieszkach straty oszacował na 90 tysięcy złotych. Prezydent Warszawy przyznała, że gdyby miała możliwość prawną, to zakazałby organizacji marszu w kolejnym roku.

- Osobiście jestem po raz kolejny zdenerwowana, wkurzona. Jesteśmy stolicą Polski i płacimy co roku wysoką cenę w związku z Marszem Niepodległości – powiedziała na konferencji prasowej Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Ratusz niecałą dobę po zakończeniu marszu podsumował zniszczenia wyrządzone przez chuliganów, którzy najpierw wmieszali się w tłum, a później zaczęli zamieszki. – Wynoszą one 90 tysięcy złotych – powiedziała Ewa Gawor, dyrektor miejskiego biura bezpieczeństwa.

Największe koszty – 50 tysięcy złotych – poniósł Zarząd Oczyszczania Miasta. 100 pracowników zebrało 10 ton śmieci. Chuligani nie oszczędzali znaków drogowych, Zarząd Dróg Miejskich swoje straty oszacował na 15 tysięcy złotych. Podobnie miejskie wodociągi, którym zniszczono elewację budynku przepompowni stojącej w pobliżu trasy marszu.

Z kolei Zarząd Transportu Miejskiego straty oszacował na 10 tysięcy złotych. Jak powiedziała Gawor, wybito szyby w dwóch wiatach przystankowych oraz zdemolowano barierki oddzielające przystanek od jezdni. Zniszczone zostały 3 rowery Veturilo.

"Niestety wczorajsze zamieszki nie oszczędziły Veturilo. Wszystkie rowery ze stacji na trasie Marszu Niepodległości zostały usunięte, ale tuż przed dojściem marszu do Ronda Waszyngtona ktoś zwrócił rower na stację, a pracownicy Nextbike'a nie mieli już szansy go zabrać. Nie wiem czy się smucić czy cieszyć, bo w sumie łaskawie oszczędzone zostały terminale i stojaki" - napisał w środę na swoim profilu w popularnym serwisie społecznościowym Łukasz Puchalski, pełnomocnik prezydent ds. komunikacji rowerowej.

Nie można zakazać

Prezydent miasta podkreśliła, że ustawa nie pozwala jej na zakazanie Marszu Niepodległości. - Jeśli ustawa pozwalałaby na zakazanie marszu w kolejnym roku, od razu bym to zrobiła – stwierdziła Gronkiewicz-Waltz.

Jak podkreśliła, marsz to okazja do wybryków chuligańskich.

Inna trasa Marszu Niepodległości

Marsz Niepodległości w tym roku przeszedł inną trasą niż w latach ubiegłych - począwszy od ronda Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi, mostem Poniatowskiego na praski brzeg Wisły. Zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego.

Od początku dochodziło do drobnych incydentów - uczestnicy manifestacji odpalali petardy, rzucali race. Już na samym początku doszło do zaatakowania policjantów przez kilkunastu chuliganów; do zamieszek doszło jednak na końcu trasy marszu, choć bojówkarze cały czas atakowali policjantów i prowokowali uczestników manifestacji.

Ratusz oszacował straty po zamieszkach na marszu

Zamieszki przy Narodowym

Bojówkarze rzucali w stronę policjantów kostką brukową, butelkami, racami, petardami, drzewcami flag.

Najnowszy bilans to ponad 275 osób doprowadzonych na policję, rannych 51 policjantów i 24 osoby cywilne. Mimo, to policja ocenia, że to był najspokojniejszy 11 listopada od lat.

bf/mz

Czytaj także: