68-latek miał trafić do Ośrodka Opieki Społecznej, a podejrzani planowali przejąć jego mieszkanie - taki scenariusz oszustwa na Mokotowie odkryli policjanci. Zatrzymano łącznie dziewięć osób, wszyscy usłyszeli zarzuty.
Zaczęło się od informacji, którą otrzymał dzielnicowy. Wynikało z niej, że zaginął 68-letni mieszkaniec ulicy Niegocińskiej. Sprawę na komendę zgłosiła jego opiekunka.
- Według ustaleń miał on wyjść z mieszkania w towarzystwie mężczyzny o imieniu Marek i nie wrócić. Kiedy mundurowy przyjrzał się sprawie bliżej, okazało się, że może chodzić o oszustwo i próbę wyłudzenia mieszkania - informuje Robert Koniuszy, rzecznik mokotowskiej policji.
"Perfidne oszustwo"
Policjanci ustalili, że dwa dni wcześniej zaginiony mężczyzna złożył w urzędzie wniosek o wymeldowanie go z zamieszkania. - Został on zapamiętany przez urzędniczkę jako osoba niepełnosprawna, na wózku inwalidzkim. W urzędzie przebywał w towarzystwie mężczyzny. Jak się później okazało, głównego podejrzanego, którym był 36-letni Jerzy D. - opisuje Koniuszy.
Właściciel mieszkania na warszawskim Służewie złożył również wniosek o wydanie dowodu osobistego. Był mu potrzebny, ponieważ bez dokumentu nie zostałby przyjęty do Ośrodka Pomocy Społecznej.
Jerzy D., jak wynika z ustaleń policji, wiedział, że 68-latek, z którym jeździł po urzędach jest poszukiwany, dlatego razem ze starszym mężczyzną przyjechał na komendę, żeby uspokoić funkcjonariuszy.
Nie spodziewał się jednak, że kryminalni odkryli już jego oszustwo. Obaj zostali przesłuchani.
- Policjanci w obecności psychologa porozmawiali z pokrzywdzonym, który z racji choroby i wieku mylił fakty i nie do końca był świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Niemniej jednak pewne fakty i dokumenty jasno wskazywały, że padł on ofiarą perfidnego oszustwa – mówi wprost Koniuszy.
Wtajemniczył sąsiada...
Jak relacjonuje policja, Jerzy D. prawdopodobnie celowo wynajął mieszkanie przy Niegocińskiej nad pokrzywdzonym. Wówczas starszym sąsiadem opiekowała się siostra. Kiedy kobieta zmarła 36-latek nagle zaczął wykazywać troskę o staruszka. - Robił zakupy, kupował piwo i towarzyszył mu w różnych sytuacjach zdobywając jego zaufanie – mówi Koniuszy.
W międzyczasie Jerzy D. poznał Damiana A. mieszkającego po sąsiedzku, którego wtajemniczył w swój plan.
- 28-latek był mu potrzebny do oszustwa, ponieważ to on zakładał konta bankowe właścicielowi 44-metrowego mieszkania i miał do nich dostęp. Przyszły wspólnik połaszczył się na wizję większego zysku i się zgodził. Do tej pory korzystał z dochodów sąsiada. Brał na niego chwilówki bez jego wiedzy i zadłużał konto osobiste. Teraz miał szansę na spłacenie wszystkiego oraz dodatkowy zarobek – mówi Robert Koniuszy.
Jerzy D. potrzebował jeszcze kogoś, kto niby będzie chciał kupić dwupokojowy lokal sąsiada. Dlatego skontaktował się z 35-letnim Markiem R., którego znał z przeszłości. Marek miał znaleźć chętnych na zakup mieszkania i dawał wytyczne, jak należy przygotować lokal do sprzedaży oraz jakie formalności należy wykonać, żeby wszystko poszło sprawnie.
- Chętną na zakup okazała się 32-letnia Agnieszka B. Mieli jej przy tym pomagać 26-letni brat Maciej i 31-letni kuzyn Daniel. Na prośbę Marka R. panią Agnieszkę przekonał do udziału w przestępstwie 48-letni Tomasz W. oraz jego kolega 40-letni Marcel G. Kobieta miała wpłacić 50 tysięcy złotych zaliczki, a resztę przelać na konto 68-latka, ale dostęp do konta miał Damian A. współpracujący z Jerzym D. Według planu sprzedający nigdy by nie zobaczył tych pieniędzy – twierdzi policja.
.. i inne osoby
W połowie grudnia Jerzy D. zawiózł staruszka do notariusza w Ostrowi Mazowieckiej. Tam został podpisany notarialny akt sprzedaży. Według dokumentacji sprzedający miał dostać 50 tysięcy złotych zaliczki, co potwierdził przed notariuszem. Jednak jak ustalili kryminalni, pieniędzy tych nie dostał do ręki. Podzielili się nimi oszuści. Wiadomo, że Jerzy D. otrzymał z tego 10 tysięcy zł. Właścicielem mieszkania stała się Agnieszka B.
- Łącznie w trakcie dochodzenia zatrzymano dziewięć osób. Dwie osoby zostały przesłuchane w charakterze świadków dla siedmiu pozostałych prokurator postawił zarzuty wspólnego udziału w oszustwie – mówi policjant.
W mieszkaniu należącym do 68-latka nikt nie mieszka. - Dopóki nie zostanie wydany wyrok, sąd nie ma podstaw, żeby wystąpić o unieważnienie aktu notarialnego - zastrzega Koniuszy.
Podejrzanym grozi osiem lat więzienia.
kz/ran
Źródło zdjęcia głównego: ksp