13 osób zostało rannych w wyniku pożarów, które rozprzestrzeniają się w okolicach portugalskiej stolicy. Ewakuowano kilkadziesiąt osób oraz dwa schroniska dla zwierząt.
Co najmniej 13 osób - w tym dziewięciu strażaków - zostało rannych w pożarze lasów i łąk, który wybuchł we wtorek na zachodnich przedmieściach Lizbony.
W związku z szybkim posuwaniem się ognia, do środowego poranka swoje domy musiało opuścić blisko 90 osób oraz prawie 900 psów i kotów z dwóch schronisk. Wśród ewakuowanych osób są grupy portugalskich i hiszpańskich harcerzy.
Od wtorkowego wieczora nieprzejezdnych jest wiele dróg łączących Lizbonę z zachodnim wybrzeżem kraju, na którym znajduje się kilka popularnych wśród turystów miejscowości. Zablokowana w obu kierunkach była między innymi autostrada prowadząca ze stolicy do kurortu Cascais. W środę po południu przekazano, że ruch został już przywrócony, a strażakom udało się przejąć kontrolę nad ogniem.
- Trwa dogaszanie pożaru - poinformował kierujący akcją gaśniczą komendant straży pożarnej Hugo Santos.
Walka trwa
Według informacji portugalskiej obrony cywilnej, w walce z żywiołem, który z powodu silnego wiatru szybko rozprzestrzenia się po wysuszonych łąkach i lasach pod Lizboną, walczy około 700 strażaków wspieranych przez 180 pojazdów gaśniczych.
Ogień próbują gasić także lokalne społeczności.
- Boimy się, że ogień dostanie się do naszych domów, bo wokół są same krzaki. Staramy się pomagać jak możemy, polewamy wiadrami z wodą, ale praktycznie nic to nie daje - mówili mieszkańcy przedmieść Lizbony.
- Strażacy robią, co mogą, wszyscy chcą, żeby byli w zagrożonych miejscach. Sytuacja jest trudna. Szkoda, że teraz robi się ciemno, bo samoloty z wodą nie mogą już latać, a była to duża pomoc - opowiadali.
Część zastępów strażackich broni przed ogniem terenów, na których znajduje się szpital w Cascais.
Według władz, żadne domy nie zostały uszkodzone.
Źródło: PAP, Reuters