Silne burze przeszły w czwartek przez wschodnią Kanadę. Na przedmieściach Ottawy utworzyło się tornado - wiatr uszkodził co najmniej 125 budynków, zrywając dachy i wybijając okna. Mieszkańcy porównywali hałas, jaki towarzyszył zjawisku, do wybuchającej bomby.
W czwartek nad kanadyjskimi prowincjami Quebec i Ontario przeszły burze z ulewnym deszczem. W kilku miejscach ruchy powietrza były tak gwałtowne, że spowodowały utworzenie się tornad.
"Wszędzie były kawałki szkła"
Po południu trąba powietrzna uformowała się nad Barrhaven na przedmieściach Ottawy. Silny wiatr przeszedł przez okolicę, uszkadzając co najmniej 125 domów. Jak przekazały lokalne władze, żywioł zrywał dachy, wybijał okna i wyrywał drzewa. Mimo ogromnych szkód, rany odniosła tylko jedna osoba.
- Myślę, że wiele osób odetchnęło z ulgą - przekazał mediom burmistrz Ottawy Mark Sutcliffe. - Mogło być znacznie gorzej.
Miasto otworzyło dla poszkodowanych specjalne centrum pomocy. Świadkowie opowiadali, że w momencie uderzenia tornada usłyszeli ogłuszający huk.
- Było tak głośno, jak jeszcze nie słyszałem, jakby wybuchła bomba - przekazał jeden z nich stacji CBC. - Szyby po prostu się roztrzaskały i nadszedł wiatr. Nadciągał deszcz, wszędzie były kawałki szkła, dachu, oderwana izolacja.
Podtopienia po burzy
Tornado przeszło także przez miejscowość Mirabel na przedmieściach Montrealu. Jak podawał francuskojęzyczny publiczny nadawca Radio-Canada, nie było ofiar w ludziach i nie odnotowano żadnych większych szkód.
Ulewy podtopiły część ulic w samym Montrealu, przez co konieczne było zamknięcie jednej stacji metra. Ze względu na burzę lotnisko w Montrealu zostało na chwilę zamknięte. Burze uszkodziły także infrastrukturę energetyczną - wieczorem bez prądu pozostawało około 327 tysięcy odbiorców w prowincji Quebec.
Źródło: PAP, Reuters, CBC