W Helsinkach i okolicach leży około pół metra śniegu. We wtorek służby nie nadążały z odśnieżaniem dróg i chodników, w trasy nie wyjechało wiele autobusów i tramwajów. Niektórzy mieszkańcy zdecydowali się poruszać po ulicach stolicy Finlandii na nartach. Policja przypomina, że używanie nart na jezdniach nie jest dozwolone i grozi za to wykroczenie mandatami.
Śniegu na południu Finlandii, w tym w stolicy, jest więcej niż na północy, w Laponii. W wielu miejscach grubość pokrywy śnieżniej jest większa niż pół metra, ale trudno mierzalna - podkreślają służby miejskie. Zaspy i nasypy śnieżne sięgają nawet półtora metra. Przy niektórych ulicach nie widać już spod śniegu pozostawionych tam samochodów. To druga, według oficjalnych pomiarów, po 2010 roku, tak śnieżna grudniowa zima w fińskiej stolicy.
"Śnieżne piekło", "zimowa zagłada" - tak prasa opisywała wtorkowy chaos komunikacyjny w Helsinkach. Służby zachęcały mieszkańców do pozostania w domu i wykonywania pracy zdalnie.
Kara za bieganie na nartach po ulicy
Służby nie nadążały z odśnieżaniem dróg i chodników, a w trasy nie wyruszyło wiele autobusów i tramwajów. W wielu dzielnicach biegówki były najszybszym środkiem transportu. Niektórzy w ten sposób pokonywali drogę do pracy. Policja ostrzega, że za poruszanie się na nartach po jezdniach grozi mandat.
"Może trochę przynudzam, ale biegać na nartach po jezdni nie można, to wykroczenie drogowe i policja może za to nałożyć karę 20 euro" - napisał na Twitterze nadkomisarz Dennis Pasterstein. Szef departamentu nadzoru ruchu helsińskiej policji skomentował w ten sposób relacje prasowe ukazujące mieszkańców biegnących nawet szybkim stylem łyżwowym po głównych ulicach i skrzyżowaniach w centrum stolicy.
Dla Finów bieganie na nartach jest sportem narodowym. "Prawo nie ma poczucia humoru" - podkreślił funkcjonariusz. Dodał, że na nartach można jeździć po chodnikach, na deptakach i na rynkach.
Źródło: PAP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Twitter