Północno-zachodnie Chiny przysypane i sparaliżowane śniegiem, którego duże opady trwają tam od kilku dni. Cierpią zwłaszcza hodowcy i ich dobytek.
Szacuje się, że w jednej tylko gminie - Yushu - z powodu trudnych warunków pogodowych, zdechło w ostatnim czasie 97 tys. 400 sztuk zwierząt.
Z kolei gminę Gade w prefekturze Golok od ponad dwóch miesięcy nawiedzają burze śnieżne. Średnia pokrywa śnieżna to 10 cm, a w górach 15 cm.
Spadła też temperatura i - choć na Polakach może to nie robić wielkiego wrażenia - w prowincji Qinghai wyniosła w piątek średnio -4,5 st. C, co okazało się już dużą uciążliwością, m.in. dla lokalnych hodowców owiec i ich zwierzat. Wprawdzie mrozy nie są spektakularne, ale hodowcy raczej liczyli na wiosnę, zwłaszcza, że ich podopieczni spodziewają się potomstwa (szacuje się, że w prowincji w tym roku urodzi się w sumie nawet 170 tys. młodych).
Z podobnych powodów chaos zapanował na pastwiskach Xilin Gol w Regionie Autonomicznym Mongolii Wewnętrznej na północy Chin, gdzie w tym tygodniu spadło sporo śniegu. Hodowcy nie raz musieli wyciągać swoje zwierzęta ze śnieżnych zasp.
Autor: //kdj / Źródło: ATPN