Sześć niedożywionych tygrysów wywieźli pracownicy służb ochrony przyrody z bloku mieszkalnego w tajlandzkiej prowincji Pathum Thani. Wcześniej policja zatrzymała mężczyznę, który przetrzymywał zwierzęta w klatce na dachu. Okazało się, że należał on do grupy przemytników.
- Nigdy nie bałem się tygrysów. Chodziłem na dach, żeby się z nimi bawić. Zachowywały się dobrze - opowiadał Nukul Chiangsi, mieszkaniec bloku w jednym z miast tajlandzkiej prowincji Pathum Thani, która graniczy ze stołecznym Bangkokiem.
Na dachu tego budynku znaleziono cztery dorosłe i dwa młode tygrysy. Zwierzęta były niedożywione.
Trzymał je przemytnik
Policji bardzo szybko udało się schwytać młodego mężczyznę, który przetrzymywał zwierzęta w klatce - był to właściciel mieszkania w tym bloku.
28-latek oznajmił, że przetrzymywał tygrysy, bo miał zamiar otworzyć w okolicy zoo. Okazało się jednak, że należał on do grupy przemytników takich towarów, jak tygrysie skóry czy kły.
Postawiono zarzuty
Mężczyźnie postawiono zarzut nielegalnego posiadania dzikich zwierząt, a zabiedzone tygrysy postanowiono wysłać do schroniska dla dzikich zwierząt. We wtorek do akcji przystąpili pracownicy służb ochrony przyrody. Zwierzęta zostały uśpione, a następnie związane i wyniesione po kolei na noszach do samochodu.
- Przeprowadzimy badania krwi wszystkich sześciu tygrysów, żeby ustalić, czy są spokrewnione - powiedział szef Unii Ochrony Przyrody Soonthorn Chaiwattana.
Autor: map, js/mj / Źródło: Reuters TV, news.com.au