Haiyan najpierw spustoszył Filipiny, później natarł na Wietnam, a teraz nadciągnął nad Chiny. Chociaż wiatr traci na sile, to nadal stwarza ogromne zagrożenie. W Chinach są już pierwsze ofiary tajfunu.
Żywioł w poniedziałkowe popołudnie naszego czasu uderzył w południową część Chin i zabił tam cztery osoby. Jednak od czasu, kiedy dotarł na ląd, prędkość towarzyszącego mu wiatru gwałtownie spada.
Ulewne deszcze, które towarzyszą tajfunowi, zagrażają centralnym i południowym prowincjom tego kraju. Opady spowodowały już spore powodzie, w efekcie czego zniszczona została duża część infrastruktury.
Ewakuacja tysięcy osób
Na południu kraju od kilkunastu godzin mieszkańcy zmagają się z potężnymi ulewami deszczu, komunikację utrudniają podtopienia i powalone drzewa. Ze względu na sztorm statki utknęły w portach. Sytuacja stworzyła zagrożenie dla tysięcy osób, dotychczas władze postanowiły ewakuować 8 tys. mieszkańców.
Opuścił Wietnam
Wietnamskie służby meteorologiczne poinformowały, że wichura znacznie osłabła i nie jest już tak groźna jak wcześniej. Przedstawiciel urzędu turystyki powiedział niemieckiej agencji dpa, że żaden z zagranicznych turystów nie ucierpiał na skutek wichury i żadnemu żywioł nie zagraża.
Władze Wietnamu podały, że zanim Haiyan zmienił kierunek na północny, w środkowej części kraju ewakuowano w bezpieczne miejsca 800 tys. ludzi.
Tysiące ofiar żywiołu
W piątek tajfun Haiyan uderzył w Filipiny i spowodował tam tysiące ofiar a także ogromne zniszczenia. Policja mówi nawet o 10 tysiącach zabitych.
Na terenach dotkniętych przez żywioł panuje chaos, szerzą się grabieże, brakuje żywności, wody pitnej, leków i namiotów.
Autor: js,kt/map / Źródło: PAP, Reuters TV