Na jeziorze Narie znajdującym się nieopodal Morąga w województwie warmińsko-mazurskim trwają poszukiwania dwojga młodych ludzi. Turyści w niedzielę wybrali się na wycieczkę po akwenie łodzią wiosłową wypożyczoną z przystani ośrodka wypoczynkowego w Kretowinach. W akcję zaangażowania jest straż pożarna i policja.
Janusz Karczewski, rzecznik ostródzkich policjantów, poinformował, że w niedzielne południe chłopak i dziewczyna wypożyczyli czteroosobową łódź wiosłową i wypłynęli na jezioro w kierunku Bogaczewa. Nie wrócili do północy, co zmusiło właściciela przystani w Kretowinach do zaalarmowania policji.
- Młodzi ludzie nie zostawili na przystani żadnych dokumentów. Nie wiadomo, co się z nimi stało. Jednak sprawę traktujemy jako zaginięcie na wodzie - powiedział Karczewski.
Nie wiadomo, co się stało z zaginionymi
Od poniedziałkowego poranka wodne patrole policji wraz ze strażakami przeszukują strefę przybrzeżną oraz brzegi jeziora Narie. Dotychczas nie udało im się odnaleźć ani poszukiwanych, ani czerwonej łodzi oznaczonej logo Mazur Sport Club, którą dzień wcześniej wypożyczyli. Poszukiwania przedłużają się, ponieważ linia brzegowa jest dość długa - ma ponad 50 km. Ponadto na jeziorze jest aż 19 wysp, a sam zbiornik wodny jest objęty tzw. strefą ciszy.
Według relacji kpt. Piotra Wlazłowskiego z ostródzkiej straży pożarnej, w poniedziałkowe popołudnie do akcji włączono trzecią już strażacką łódź ratowniczą.
- Narie jest jeziorem zamkniętym, więc poszukiwani nie mogli przepłynąć na inny akwen - powiedział Wlazłowski.
Rodzina nie zgłosiła zaginięcia
Policja wystosowała apel o kontakt do osób, które mogłyby pomóc w ustaleniu, co stało się z poszukiwanymi turystami. Nikt z rodziny dotychczas nie zgłosił ich zaginięcia
Autor: map//ŁUD / Źródło: PAP