Drony NASA przeleciały nad burzą tropikalną Humberto i - co ważniejsze - wyszły z tego cało. Ich zadaniem było zbadanie, w jaki sposób Humberto na nowo odzyskał siły po tym, jak w weekend rozproszył się na Oceanie Atlantyckim. Z uwagi na to "zmartwychwstanie" burza otrzymała przydomek: "zombie".
Para samolotów bezzałogowych Global Hawk przeleciała nad niebem wschodniej części Atlantyku, aby przyjrzeć się Humberto. Samoloty są tak skonstruowane, żeby latać bez przerwy przez 30 godzin i wznieść się na wysokość powyżej 18 km, co pozwala im latać ponad cyklonami tropikalnymi.
Dzięki tym urządzeniom naukowcy zebrali mnóstwo danych na temat Humberto i mają nadzieję, że na ich podstawie uda się lepiej zrozumieć zjawisko tworzenia się cyklonów.
Burza zombie
W trwającym obecnie sezonie huraganów, Humberto okazał się jak dotąd najsilnieszy. Prędkość wiatru, który mu towarzyszył, sięgnęła 120 km/h i było blisko pobicia dotychczasowego rekordu. Jednak w niedzielę znacznie stracił na sile, by w poniedziałek znów na niej zyskać - dlatego otrzymał przydomek: "zombie".
Zdjęcia satelitarne potwierdziły, że tropikalna burza narodziła się na nowo i z wiatrem sięgającym powyżej 60 km/h sunęła po Atlantyku. Humberto to druga w tym sezonie burza tropikalna "zombie". Na początku września pojawiła się Gabrielle - rozpadła się na oceanie, a później na nowo wzmocniła na zachodnim Atlantyku.
Autor: kt/mj / Źródło: Live Science