Deska, żagiel, pianka, chęci i doświadczony trener to wszystko, czego potrzeba, żeby móc zacząć przygodę z windsurfingiem - sportem, do którego trudno się zrazić. Niestety jest jeszcze jeden czynnik, który ma kluczowe znaczenie w uprawianiu windsurfingu, a na który nie mamy żadnego wpływu - pogoda.
- Windsurfing to sport, który w dużej mierze jest zależny od pogody, a przede wszystkim od wiatru - mówi Miłosz Kłeczek, reporter "Meteo News", który postanowił sprawdzić, co trzeba zrobić, żeby zostać surferem i dowiedzieć się, czy pogoda faktycznie może stanąć na przeszkodzie w uprawianiu tego sportu.
Potrzeba niewiele
Jak się okazało, przygodę z windsurfingiem zacząć może każdy, jednak potrzeba mu do tego odpowiedniego sprzętu. Składają się na niego wyposażona w tzw. miecz deska o prawie 300-centymetrowej długości i metrowej szerokości, żagiel o powierzchni około 7,5 mkw. oraz pianka, która nie pozwoli zmarznąć w niespecjalnie ciepłej wodzie.
Trudno się zrazić
Przydatne okażą się też chęci, jednak jak podkreśla Stefan Leciejewski ze szkoły windsurfingowej "Lsurf" w podwarszawskim Nieporęcie nad Zalewem Zegrzyńskim, do tego sportu bardzo trudno się zrazić.
- Tak naprawdę, dzięki parametrom desek, w godzinę poczatkujący są w stanie naprawdę wiele się nauczyć - mówi.
Trening na suchym lądzie
Poza sprzętem i chęciami potrzebny jest także trener, który poćwiczy z adeptem windsurfingu na suchym lądzie. Trenerką Miłosza Kłeczka była Zuzanna Leciejewska, która najpierw pokazała mu, jak prawidłowo stanąć na desce i postawić żagiel, a potem dopingowała swojego podopiecznego, który postawił sobie ambitny cel: dotrzeć na środek Zalewu Zegrzyńskiego.
Próba reportera
Miłosz, któremu przyświecały słowa "do trzech razy sztuka", pewnie wszedł na deskę, chwycił za żagiel, po czym... wpadł z hukiem do wody. Dwie kolejne próby także zakończyły się niepowodzeniem, jednak reporter "Meteo News" obiecał sobie, że w najbliższej przyszłości uda mu się zrealizować cel.
Wiatr mu nie sprzyjał
Nie tylko fakt, że dla Miłosza Kłeczka było to pierwsze spotkanie z deską windsurfingową sprawił, ze nie udało mu się dopłynąc do celu, ani nawet przepłynąć metra. W dniu, w którym wybrał się nad Zalew Zegrzyński, wiatr wiał tak słabo, że trudno było go nazwać spzrymierzeńcem windsurfera.
Autor: map/mj / Źródło: TVN Meteo