Tablica przedstawiająca "układ Kaczyńskiego" pojawia się i znika z sejmowego korytarza. Pierwsza plansza trafiła w poniedziałek do depozytu Straży Marszałkowskiej jako "niezgodna z przepisami", kolejną w środę zabrał szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski.
Tablica przedstawiająca "układ Kaczyńskiego", ustawiona w lutym przez posłów opozycji, w nocy z niedzieli na poniedziałek zniknęła z sejmowego korytarza. Kancelaria Sejmu tłumaczyła, że plansza trafiła do depozytu Straży Marszałkowskiej jako "niezgodna z przepisami" i że została ustawiona bez zgody władz Sejmu.
W środę plansza została ponownie usunięta. Tym razem zabrała ją nie Straż Marszałkowska, ale szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Widać to na nagraniu.
"O tej tablicy usłyszy dzisiaj cała Polska po raz trzeci"
Poseł Platformy Obywatelskiej-Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk stwierdził, że Suski "ukradł własność" jego ugrupowania. - Myślę, że w związku z akcją pana ministra Suskiego, który jest takim zapleczem intelektualnym rządu, o tej tablicy usłyszy dzisiaj cała Polska po raz trzeci - powiedział.
Według polityka opozycji, Prawo i Sprawiedliwość "panicznie boi się pokazania układu Kaczyńskiego, panicznie ten układ chowa". - Paradoksalnie im bardziej go chowa, tym bardziej go widać, tym częściej możemy o nim mówić - wskazał Tomczyk.
- Dzisiaj mówimy bardzo jasno: ta tablica musi wrócić - oświadczył.
Poseł Mariusz Witczak ocenił, że zachowanie Suskiego jest wizytówką całego rządu oraz PiS i pokazuje, jak traktowane jest mienie Polaków i klubu PO-KO.
- Przychodzi minister, bardzo ważny minister i zabiera tablicę. My wiemy, że ta prawda bardzo go boli, ale wczoraj powiedzieliśmy twardo i jasno, że w miejsce każdej zarekwirowanej tablicy powstaną kolejne. My się nie ugniemy pod tego typu zachowaniami - powiedział Witczak.
Zdaniem posła PO-KO Marcina Kierwińskiego, środowe zajście pokazuje, że sprawa Srebrnej "nie jest jednak tak wielkim kapiszonem, jak mówią (politycy PiS - red.) na zewnątrz, skoro z taką determinacją walczą o to, aby prawda w tej sprawie nie wyszła na światło dzienne".
- To znaczy, że sprawa dla PiS jest bardzo niewygodna i bardzo poważna - ocenił.
Minister Suski osobiście zdejmuje tablicę z #UkładKaczyńskiego. pic.twitter.com/NC7KpBPk9Z
— Jakub Sewehli (@J_Sewehli) 6 marca 2019
"Wyślę im chusteczki na otarcie łez"
Marek Suski SMS-em odpowiedział na pytanie reportera TVN24 Radomira Wita o przyczyny zabrania tablicy.
"Po pierwsze szkalowała mnie i moich przyjaciół, po drugie stała tam nielegalnie. Przypominam, że kiedy marszałkiem Sejmu był poseł z Platformy, nie pozwolono nam na zorganizowanie wystawy smoleńskiej. Plansz nie wpuszczono do Sejmu, a kiedy przedarliśmy się przez kordon ochroniarzy, mogliśmy wystawę powiesić w naszych pomieszczeniach klubowych. Nasza wystawa nikogo bezpodstawnie nie oskarżała, a Platforma Obywatelska nie pozwalała na jej ekspozycję. Dziś, kiedy marszałek Sejmu, poprosił Platformę o usunięcie planszy, oni odmówili". Poseł PiS dodał: "Wyślę im chusteczki na otarcie łez".
W rozmowie z Polską Agencją Prasową Marek Suski, pytany o powody zdjęcia tablicy, powiedział, że "to był impuls po burzliwych obradach Konwentu Seniorów, to było przywrócenie porządku".
Stwierdził, że podczas spotkania Konwentu Seniorów jeden z posłów Platformy obraził go mówiąc, że "za parę miesięcy skończy się wasze pyszczenie".
- Zapytałem wtedy: to co zrobicie, do więzienia nas wsadzicie? Czy przez okno wyrzucicie? Nie zechciał jednak odpowiedzieć - mówił polityk PiS. Jak dodał, jednym z tematów Konwentu Seniorów była tablica umieszczona przed wejściem do klubu parlamentarnego PO-KO.
- Marszałek mówił, że nie ma jego pozwolenia na to, żeby ta tablica się tam znajdowała. Prosił też o jej usunięcie, ale przedstawiciele PO-KO odmówili - dodał.
- Skoro organy państwa są bezsilne wobec posłów, którzy wykorzystując swój immunitet, łamią prawo, to patrząc na tę tablicę i widząc na niej siebie i swoich przyjaciół, oskarżanych o jakieś niebotyczne przestępstwa po prostu nie byłem w stanie tego tolerować. Przestawiłem tablicę w inne miejsce - oświadczył. Dodał, że "tablica nadal znajduje się w Sejmie, ale nie wie gdzie".
Suski przypomniał sytuację z 2010 roku, zaraz po katastrofie smoleńskiej. - Chcieliśmy zrobić wystawę w Sejmie upamiętniającą ofiary tej katastrofy. Wtedy marszałkiem był poseł z Platformy i nie wyraził na to zgody. Straż Marszałkowska nie wpuściła nas wtedy do Sejmu z tablicami, a po dłuższych negocjacjach pozwolono nam umieścić je w naszych pomieszczeniach klubowych. My wówczas podporządkowaliśmy się zaleceniom marszałka - powiedział Suski.
Mazurek: wszyscy wiemy, jaki Marek Suski ma temperament
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek była pytana przez dziennikarzy, dlaczego szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski zabrał tablicę.
- Wszyscy wiemy, jaki Marek Suski ma temperament. Ta tablica była pomówieniami, była kłamstwem, a to, dlaczego on się tak zachował, to jest pytanie do niego - odpowiedziała wicemarszałek Sejmu.
Pytana, czy minister powinien tak się zachowywać, odpowiedziała: - Tak naprawdę ta tablica nie powinna tutaj stać i posłowie PO z wicemarszałek Małgorzatą Kidawą-Błońską dobrze o tym wiedzą.
Dopytywana przez jednego z reporterów, czy jest rolą ministra "chodzić po Sejmie i zabierać tablice", Mazurek powiedziała: - Pan doskonale o tym wie, kim jest Marek Suski, jaki ma temperament, jak się zachowuje. Odsyłam - bo to jest komiczna sytuacja - do Marka Suskiego.
Grzegrzółka: wystawy mogą być prezentowane przez pięć dni
Do sprawy odniósł się także dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.
"Z racji zwiększonego zainteresowania tematyką ekspozycji w Sejmie warto przypomnieć, że zgodnie z zasadami wystawy mogą być prezentowane przez pięć dni. Rzeczona tablica była pokazywana na Wiejskiej bez przeszkód prawie dwa tygodnie" - napisał na Twitterze.
Z racji zwiększonego zainteresowania tematyką ekspozycji w Sejmie warto przypomnieć, że zgodnie z zasadami wystawy mogą być prezentowane przez pięć dni. Rzeczona tablica była pokazywana na Wiejskiej bez przeszkód prawie dwa tygodnie.
— Andrzej Grzegrzółka (@AndrGrzegrzolka) 6 marca 2019
W rozmowie z TVN24 Grzegrzółka mówił, że "prosiliśmy klub wielokrotnie o to, żeby tę tablicę zabrać, to się nie udało i wówczas była interwencja Staży Marszałkowskiej". - Natomiast dzisiaj to była powiedzmy interwencja obywatelsko-poselska jednego z ministrów - ocenił.
Był również pytany, czy gdyby Suski nie zabrał tablicy, zrobiłaby to Staż Marszałkowska.
- Nie sądzę. Myślę, że raczej ta sytuacja byłaby powtórzona, to znaczy prosilibyśmy, nalegalibyśmy, korespondowalibyśmy, a potem najpewniej byśmy zdecydowali o jakichś formach działania - odpowiedział. Przypomniał, że ekspozycja była w Sejmie dwa tygodnie.
W jego opinii dzisiejsza sytuacja jest "trochę humorystycznym wydaje się aspektem tej historii, dlatego że trudno było się spodziewać takie interwencji".
- Chociaż z drugiej strony to jest też ekspozycja, która bezpośrednio uderzała, obrażała niektórych polityków, niektóre środowisko polityczne, więc być może to zaważyło - mówił Grzegrzółka.
"Liczymy na to, że jednak zwycięży zdrowy rozsądek"
- My liczymy na to, że jednak zwycięży zdrowy rozsądek - dodał dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu. Wyraził nadzieję, że "to już będzie finał tej historii i wrócimy do normalności, jeżeli chodzi o wystawy". - Wystawy są w Sejmie co posiedzenie, w konkretnych miejscach, mają swój regulamin i o przestrzeganie tych zasad zawsze będziemy apelować - wskazał.
Pytany o pierwszą tablicę, która zniknęła z sejmowego korytarza w poniedziałek, odparł, że ma ją Straż Marszałkowska.
- Zasady są proste, klub musi wnioskować do komendanta Straży Marszałkowskiej o to, żeby tę tablicę uzyskać, więc jeżeli taki wniosek zostanie złożony i zostanie rozpatrzony pozytywnie, wówczas tablica zostanie oddana - wyjaśnił Grzegrzółka.
"Układ Kaczyńskiego"
Na tablicy zatytułowanej "Układ Kaczyńskiego" umieszczono wizerunki między innymi: prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Ernesta Bejdy, szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotra Pogonowskiego, koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, szefa gabinetu politycznego premiera Marka Suskiego. Grafika przedstawia powiązania i zależności między zaprezentowanymi na niej osobami.
Ustawienie tablicy było reakcją na opublikowanie przez "Gazetę Wyborczą" treści rozmów z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, dotyczących między innymi planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości spółkę Srebrna.
Autor: KB, akr//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24