Marek Suski zastąpił Elżbietę Witek, która do tej pory pełniła funkcję szefowej gabinetu politycznego premiera. Poseł Prawa i Sprawiedliwości zasłynął do tej pory głównie dzięki swojej działalności w komisji śledczej do spraw Amber Gold.
Marek Suski jest absolwentem Pomaturalnego Studium Zawodowego Technik Teatralnych w Warszawie, pracował między innymi w Teatrze Wielkim w Warszawie, a także w Regionalnym Ośrodku Kultury w Tarczynie.
Od teatru do Sejmu
Od 1997 do 1999 roku był dyrektorem filii biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego w Radomiu, potem pracował w spółce akcyjnej "Srebrna". Współtworzył Porozumienie Centrum, poprzednią partię Kaczyńskiego.
Pierwszy raz kandydował do Sejmu w 1991 roku, potem w 1993 roku - dwukrotnie nieskutecznie. Z listy PiS został wybrany na posła zarówno w 2001, jak i w 2005 roku. W Sejmie V kadencji zasiadał w Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich (od 3 listopada 2005 roku jako jej przewodniczący), Komisji Skarbu Państwa, a także w komisjach nadzwyczajnych.
W roku 2006 został honorowym członkiem Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Mandat poselski uzyskał ponownie w 2007 roku. W 2008 roku prezydium Sejmu usunęło go z funkcji wiceprzewodniczącego Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich w związku z dyscyplinarnym ukaraniem przez Komisję Etyki Poselskiej za wypowiedź z trybuny sejmowej na temat Platformy Obywatelskiej. Suski powiedział wówczas, że "jest taka instrukcja Platformy Obywatelskiej, na mocy której 10 procent dochodów ze stanowisk objętych z nadania PO ma trafić na konto Platformy".
Posłem został również po wyborach w 2011 i 2015 roku. Obecnie jest wiceprzewodniczącym komisji śledczej do spraw Amber Gold.
O pośle ciągle głośno
Z powodu swojej pracy w komisjach Marek Suski stał się niejednokrotnie bohaterem internetowych żartów. Szerokim echem odbiła się słynna już wypowiedź, która padła podczas komisji śledczej do spraw Amber Gold. "Caryca Katarzyna" rozbawiła nie tylko posłów.
Kolejna okazja do żartów pojawiła się niedługo później, podczas posiedzenia sejmowej Komisji do spraw Energii i Skarbu Państwa. Chodziło o oskarżenia o nepotyzm w jednej z firm należących do przewoźnika kolejowego. Suskiego poziom dyskusji tak zirytował, że posiedzenie zamknął przed czasem.
Kolejna wpadka Marka Suskiego miała miejsce podczas przesłuchania na posiedzeniu komisji śledczej do spraw Amber Gold. Poseł PiS zapytał Michała Tuska o "rachunek", nie precyzując, o co dokładnie chodzi. - No właśnie nie wiem, o jaki rachunek chodzi - sam skomentował własne pytanie.
Poseł był też w centrum wydarzeń podczas burzliwych obrad komisji sprawiedliwości w lipcu, która zajmowała się kontrowersyjnym projektem ustawy o Sądzie Najwyższym.
Po tym, jak komisja odrzuciła w jednym bloku głosowań wszystkie poprawki PO, na sali wybuchła kolejna awantura i doszło do szarpaniny o mikrofon przewodniczącego, w której wzięła udział część parlamentarzystów. Jednym z nich był właśnie Marek Suski.
Suski na prezydenta?
O Suskim było również głośno po zawetowaniu w lipcu przez prezydenta ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Poseł Suski stwierdził, że "nie jest dla niego oczywiste", iż to Andrzej Duda będzie "naturalnym kandydatem" Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych wyborach prezydenckich.
- Uważam, że każdego, czy posła, czy premiera, czy ministra powinno się w jakimś sensie oceniać w podsumowaniu kadencji i na podstawie całej kadencji, a nie jednego zdarzenia negatywnego. Będziemy oceniać całą kadencję i wtedy podejmiemy decyzję - powiedział wówczas.
Pytany przez TVN24 o to, czy PiS ponownie postawi na Dudę, odparł natomiast: - Wybory za trzy lata.
Po tej wypowiedzi decyzji prezydenta o zawetowaniu ustaw bronił jego rzecznik Krzysztof Łapiński. - Prezydent nie patrzy pod kątem tego, czy ktoś go wystawi w następnych wyborach, czy nie. Tylko patrzy pod kątem tego, czy dobrze wykonuje swoje obowiązki jako prezydent Rzeczpospolitej - zaznaczył.
Komentując ewentualny brak poparcia Prawa i Sprawiedliwości dla Andrzeja Dudy w kolejnych wyborach prezydenckich, Łapiński podkreślił, że "o tym pewnie każda partia będzie decydować za dwa lata". - Oczywiście hipotetycznie można sobie wyobrazić także, że kandydatem będzie poseł Suski - dodał.
Krytykował "delikatnie, z poczuciem humoru"
O skomentowanie tych słów poseł PiS został poproszony w wywiadzie, którego udzielił Telewizji Republika. Przyznał, że nie słyszał wypowiedzi Łapińskiego, a po jej przytoczeniu stwierdził: - To jest rzecz nierozstrzygnięta.
Dopytywany o to, czy jego własne ambicje polityczne sięgają fotela prezydenta, Suski odparł: - Nigdy do tego nie aspirowałem, ale jeżeli rzecznik prezydenta sugeruje, że byłbym lepszym prezydentem niż obecny... Czemu nie?
- Traktuję swoje funkcje publiczne jako służbę, a nie jako promowanie własnej osoby. Rzeczywiście prezydent popełnił błąd, jak to w życiu bywa - komentował Suski. - Czasem jest się skrytykowanym za błędy. To tylko kwestia tego, jak ktoś znosi krytykę, czy potrafi się zreflektować nawet po delikatnej krytyce. Ja krytykowałem pana prezydenta delikatnie, z poczuciem humoru - przekonywał.
Plastyczne talenty posła Suskiego
Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Mateusza Morawieckiego spekulacje o tym, że poseł Suski ma trafić do kancelarii premiera komentował Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15. Jak przyznał w "Kawie na ławę", będzie mu brakować Suskiego w komisji śledczej do spraw Amber Gold.
Zdradził przy okazji, że poseł Suski ma talent plastyczny i często tworzy portrety świadków.
Autor: mart//now / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24