Sobota, 15 sierpnia Opinia prezydenckiego ministra Władysława Stasiaka na temat stanu polskiej armii nie jest wcale świąteczna. - Kilka lat temu wdrożono poważne programy zbrojeniowe. Dzisiaj takich nie widzę (...) Jesteśmy w takim momencie, kiedy zmniejsza się liczebność sił zbrojnych przy jednoczesnym spadku nakładów na wyposażenie i szkolenie wojska. To nie jest dobry sygnał - ocenił w programie "24 godziny" szef prezydenckiej kancelarii.
Podczas sobotnich obchodów Święta Wojska Polskiego Lech Kaczyński podkreślał, że siły zbrojne są "w dalszym ciągu niezbędne, ponieważ decydują o znaczeniu państwa, jego powadze i szacunku ze strony innych państw".
- Czym nasza armia silniejsza, tym większe bezpieczeństwo naszego kraju i prestiż. Tym więcej znaczy słowo Polak i Polka – mówił prezydent, wręczając nominacje generalskie.
NATO to my
W tym samym tonie na antenie TVN24 na temat wojska wypowiadał się Władysław Stasiak, zaznaczając przy tym jak ważne zadanie ma do spełnienia polska armia w Sojuszu Północnoatlantyckim. - Bardzo głęboko mylą się ci, którzy mówią, że skoro wstąpiliśmy już ponad 10 lat temu do NATO, to mamy święty spokój, bo NATO nas broni. Zapominają, że NATO to także my - powiedział.
Prezydencki minister podkreślił, że Polska musi mieć wkład w strukturę bezpieczeństwa Sojuszu, których fundamentem są mocne siły zbrojne. Według niego, kilka lat temu, gdy wdrożono programy zbrojeniowe, takie jak transporter opancerzony Rosomak, samoloty F16 czy rakiety Spike, ich stan polskich zbrojeń był lepszy. - Dzisiaj nie widzę takich poważnych programów zbrojeniowych, modernizacyjnych. (...) Trochę jesteśmy w takim momencie, kiedy zmniejsza się liczebność sił zbrojnych przy jednoczesnym spadku nakładów na wyposażenie i szkolenie wojska. To nie jest dobry sygnał z punktu widzenia jakości sił zbrojnych. Bardzo wyraźnie to trzeba powiedzieć - podkreślił.
Trzy razy dobrze
Stasiak zaznaczył także, że Polska nie powinna bagatelizować znaczenia marynarki wojennej. - To nasz wielki kapitał w ramach struktur NATO. Musimy o to zadbać. A marynarka wojenna jest na skraju przepaści - ocenił.
Według szefa Kancelarii Prezydenta problem polskiej armii leży m.in. w procesie jej profesjonalizacji. Jak zaznaczył - nie może to oznaczać tylko zaprzestania poboru do wojska. - Profesjonalizacja to także żołnierze dobrze dobrani, dobrze wyszkoleni, dobrze wyposażeni. (...) Tutaj mamy straszny problem. No bo programy modernizacyjne są zatrzymane, nie ma nowych systemów szkoleniowych - wyliczał.
Minister wyraził przekonanie, że do pogorszenia stanu polskiej przyczyniło się również obcięcie funduszy MON-u. - One (cięcia - red.) są dalece ponad zwykłą miarę (...). Siły zbrojne to nie dodatkowa rezerwa budżetowa, z której można czerpać środki - ocenił.