- Oczekuje się od nas wyniku, a bazę treningową tylko obiecuje. Trenujemy w nieprofesjonalnych warunkach. Między grupami rekreacyjnymi - mówił w wywiadzie dla dziennika "Polska" trener polskich pływaków Paweł Słomiński.
Trener powiedział, że bierze odpowiedzialność za swoje decyzje. Choć zaznaczył, że wszystkie podejmował na podstawie logicznych wniosków.
Ale, jego zdaniem, wina nie leży tylko po stronie trenera. - Wierzę, że zawodnicy gdy mówili, że ciężej trenować nie mogą, mówili prawdę. Nie zmienia to faktu, że mają ograniczenia, które trudno przeskoczyć - powiedział Słomiński.
Mniej trenowali
Przed igrzyskami w Pekinie zawodnicy trenowali mniej, niż przed poprzednimi. W ramach przygotowań przepłynęli mniejszy dystans niż poprzednio. - Otylia 200 km mniej niż przed Atenami. To cena za jej choroby, kłopoty osobiste. Paweł Korzeniowski 500 km mniej w porównaniu do Aten - opowiadał trener.
- To jeszcze nie jest kres ich możliwości. Wiem, że „Korzeń” chce trenować. Co do Otylii… słyszałem, że chce znaleźć jakąś pracę. Jeżeli tak, to szkoda, bo mogłaby osiągnąć jeszcze bardzo wiele - żalił się Słomiński.
Co dalej z polskim pływaniem?
- Nie wiem. Mogę tylko powiedzieć, że w tej chwili jedziemy na oparach satysfakcji i ambicji. Nie będziemy już trenować po 300 dni w roku na zgrupowaniach. Tak się już nie da - wyjaśnił.
Problemem jest także brak bazy treningowej. - Oczekuje się od nas wyniku, a bazę tylko obiecuje. Trenujemy w nieprofesjonalnych warunkach. Między grupami rekreacyjnymi. Bez szans na realizację ambitnego programu - miał pretensje Słomiński.
- Marzy mi się też takie podejście do pływania polskich zawodników, jakie ma Amerykanka Dara Torres. W Pekinie zdobyła trzy srebrne medale. Ma 41 lat i wciąż kocha to, co robi - mówił trener.
Jak wrócić na szczyt?
- Jeśli wyciągniemy odpowiednie wnioski ze startu w Pekinie, to możemy wrócić na mocną pozycję. Na razie świat nam odpłynął. Mamy zdolnych zawodników i doświadczonych trenerów, ale wszyscy musimy od siebie teraz wymagać więcej - podsumował Paweł Słomiński.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24