Wtorek 14 października, 21:00Prezydent jakoś sobie poradzi i tak czy inaczej do Brukseli dotrze - komentował w "Magazynie 24 Godziny" fakt odmowy samolotu prezydentowi były premier Leszek Miller. - Może z delegacją litewską, na przykład w jej składzie - żartował. Były premier zachodził jednak w głowę, jak Lech Kaczyński zdobędzie identyfikator umożliwiający wejście na obrady. - Pożyczy od premiera? - zgadywał.
- Jeżeli wczoraj premier i prezydent ustalili, że prezydent poleci w środę, to taka decyzja jest niesmaczna i w złym stylu. Tak Leszek Miller skomentował pismo podpisane przez szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego, w którym odmówiono prezydentowi użycia samolotu wojskowego w podróży do Brukseli. - Jeśli jednak nie było wczoraj takiego porozumienia to nic złego w tej decyzji nie widzę - zastrzegł Miller.
"Tusk niemądry"
Zdaniem Romana Giertycha z kolei, premier odmawiając prezydentowi samolotu postąpił zgodnie z prawem, ale „niezbyt mądrze”. - Kancelaria i tak sobie wynajmie samolot. Gdyby Donald Tusk był mądry, dałby prezydentowi dokumenty z polskim stanowiskiem i kazałby prezydentowi, by ten je przedstawił. Prezydent nie miałby innego wyjścia – stwierdził Giertych.
- Przecież rząd może mówić własnym głosem i nie potrzebuje „takiego rzecznika”. Jesteśmy świadkami podjęcia przez prezydenta próby zmiany systemu parlamentarno-gabinetowego na prezydencki – ocenił Miller.
"Obaj nie dorośli"
Według byłego premiera Lech Kaczyński może mieć problemy z dostaniem się na teren obrad. - Jak ktoś nie ma identyfikatora to na salę obrad nie wchodzi. Pytanie, czy delegacja francuska da czwarty identyfikator. Inaczej prezydent będzie musiał poprosić premiera albo któregoś z ministrów o znaczek – stwierdził Miller.
W jego ocenie na konflikcie Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego, żaden z nich raczej nie skorzysta. - Opinia publiczna zobaczyła, że na dwóch najważniejszych stanowiskach w kraju zasiadają ludzie, którzy do tego nie dorośli – podsumował.
jaś/tr