Ciało młodego gruzińskiego saneczkarza, który zginął podczas treningu na torze w Vancouver - wróciło do kraju. Na lotnisku w Tbilisi zebrali się zrozpaczeni bliscy.
21-letni zawodnik, przy prędkości około 140 km/h, wypadł z sanek i uderzył w nieosłoniętą podporę dachu. Stracił przytomność. Lekarze podjęli natychmiast akcję reanimacyjną - sztuczne oddychanie i masaż serca, a osiem minut po wypadku w pobliżu toru wylądował helikopter, który zabrał Gruzina do szpitala. Lekarze nie zdołali jednak ocalić mu życia.
Pasją do sportów saneczkowych zaraził go ojciec. Jednak do Kanady nie poleciał; jego miejsce zajął kuzyn Feliks, który od dwudziestu lat jest trenerem.
Władze sportowe Gruzji zapowiedziały, że od przyszłego roku w rodzinnej miejscowości Nodara Kumaritaszwiliego organizowane będą zawody saneczkarskie jego imienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: aptn