Norwegia pokonała Rosję 34:27 (18:13) w finale turnieju olimpijskiego piłkarek ręcznych w Pekinie. Norweżki zrewanżowały się tym samym Rosjankom za porażkę w finale ubiegłorocznych mistrzostwach świata we Francji.
Zespół ze Skandynawii fantastycznie zaprezentował się zwłaszcza w pierwszym kwadransie sobotniego meczu, a nie do zatrzymania była Linn-Kristin Riegelhuth - zdobywczyni dziewięciu bramek.
Po raz trzeci w ostatnich kilkunastu miesiącach Norwegia i Rosja rywalizowały w finale wielkiej imprezy (poprzednio MŚ i ME). Nigdy wcześniej przewaga jednej ekipy nie była tak ogromna. Norweżki świetnie grały w szybkim ataku, praktycznie się nie myliły w ofensywie i po 8 minutach prowadziły 8:1. Wzorowo wyprowadzały kontry, a w pewnym momencie różnica wynosiła aż dziesięć goli (13:3, 14:4).
Rosjanki słabo prezentowały się w defensywie, kiepsko broniły Inna Suslina i Maria Sidorowa - zatrzymały tylko osiem na 42 uderzenia. Norweżki nie tylko pod tym względem były zdecydowanie lepsze. Poza tym podpiecznym impulsywnego trenera Jewgienija Trefiłowa zwyczajnie brakowało szczęścia, bo parę razy piłka po ich strzałach odbijała się od słupków i poprzeczki.
W końcówce pierwszej części po rzutach niemal dwumetrowej Jeleny Polienowej "Sborna" odrobiła kilka bramek, ale po przerwie nie była w stanie zbliżyć się do Norwegii. Dopiero przy stanie 24:34, kiedy sędziowie wysłali na ławkę kar dwie zawodniczki z Norwegii, Rosjanki uzyskały trzy gole z rzędu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA\PAP