Poniedziałek, 16 marca - Stan zdrowia mojego męża się pogarsza. Wygląda, jakby miał raka, a w więzieniu go nie leczą – przekonywała Wanda Łyżwińska w "Magazynie 24 Godziny". Zdaniem Zbigniewa Girzyńskiego (PiS), Stanisław Łyżwiński apelując o leczenie chce uzyskać zwolnienie z aresztu i przeciągnąć swoją rozprawę ws. seksafery w Samoobronie.
- To nie jest linia obrony: stan zdrowia męża się pogarsza. Dziennikarze też to widzą. Maż do aresztu poszedł na własnych nogach, teraz jest wożony na wózku – twierdziła Łyżwińska. Według niej, więzienna rehabilitacja nie tylko nie pomogła byłemu posłowi Samoobrony, ale wręcz pogorszyła jego stan zdrowia. – Dlaczego tyle schudł, skoro je normalnie? On ma wygląd człowieka z chorobą nowotworową. Obawiam się, że jeśli w końcu go wypuszczą, spotka mnie to, co najgorsze. Podobnie jak w przypadku Andrzeja Samsona (który zmarł w kilka tygodni po uchyleniu decyzji o areszcie ze względu na zły stan zdrowia, red.) – alarmowała.
Była posłanka zapewniła też, że w liście do ministra Andrzeja Czumy nie prosiła go o wypuszczenie męża, tylko o właściwe leczenie. - Najlepiej na wolności. Jeśli to niemożliwe, niech będzie w areszcie, ale z odpowiednim leczeniem – stwierdziła.
"Jako człowiek ją rozumiem"
Zdaniem posła PiS przy takich zarzutach odpowiadanie z wolnej stopy nie wchodzi w grę. - Pani Łyżwińska nie jest lekarzem, trudno mi uznać jej diagnozę za wiarygodną. Jako człowiek ją rozumiem, ale nie przypuszczam, żeby lekarze ryzykowali reputację i odpowiedzialność przez nierozpoznanie choroby – argumentował.
To nie jest linia obrony: stan zdrowia męża się pogarsza. Dziennikarze też to widzą. Maż do aresztu poszedł na własnych nogach, teraz jest wożony na wózku. wł
Proces polityczny?
Adwokaci próbowali odroczyć proces. Widać, że nie zależy mu na czasie. A skoro jest przekonany o swojej niewinności, to powinien chcieć szybszego zakończenia procesu. Dopatruję się w tym taktyki. Ten spektakl jest próbą ucieczki od odpowiedzialności, nie wyjaśnienia sprawy zg
Girzyński nie dał się przekonać. - Każdy tłumaczy się jak może zwłaszcza, gdy ma problemy z prawem. Ale dowody były na tyle poważne, zarzuty na tyle mocne, że Sejm uchylił mu immunitet i wyraził zgodę na zatrzymanie, co zdarzyło się tylko dwukrotnie – przypomniał.
Łyżwiński jest oskarżony o m.in. o zgwałcenie kobiety oraz przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii Samoobrony. Grozi mu za to do 10 lat za kratkami.