Piątek, 11 grudnia - Na Krzysztofa Piesiewicza rzuciły się hieny, które zwęszyły kawał świeżego mięsa - ocenił w programie "24 Godziny" aferę wokół senatora Kazimierz Kutz. Zdaniem Eryka Mistewicza politycy powinni jednak wiedzieć, że są na celowniku i nie mogą sobie pozwalać na tak nieostrożne zachowania.
Kazimierz Kutz stanął w obronie senatora, którego dwuznaczne zdjęcia opublikował „Super Express”. - Jestem wstrząśnięty i przerażony. Znowu jakieś hieny rzucają się na człowieka, żeby go pożreć - ocenił. Według niego film został zaaranżowany „na człowieku, który jest pozbawiony kontaktu ze światem”. - Owe panie przebrały go w tę sukieneczkę, szminkowały, filmowały, bo zwęszyły duży ochłap świeżego mięsa. Bo to człowiek znany, wybitny, samotny i bogaty. I zaczęły tym handlować – uważa Kutz.
Jak dodał, zna Piesiewicza od lat i o narkotyki by go nie podejrzewał. Przyznał jednak, że cała afera zmienia jego opinię o senatorze. - Nie jest dla mnie tym samym, kim był wcześniej. Osoba publicznie opluta i posądzona nigdy nie będzie taka sama. Człowiek został zniszczony w jakimś sensie. Jest ofiarą, a odium zostaje – uważa Kutz.
"Trwa polowanie na polityków"
Zdaniem specjalisty od wizerunku Eryka Misiewicza akcja z Piesiewiczem to przykład polowania na polityków. - Poluje na nich biznes, panny różnych obyczajów. I politycy musza być świadomi, że każdy ich ruch, wszystko może być elementem gry wobec nich. Bo trwa gigantyczne polowanie na polityków – ostrzegł.
Według Mistewicza, Piesiewicz po 18 latach w Senacie powinien już taką wiedzę posiadać, jednak nie wszystko jest dla niego stracone. - Senator może jeszcze nie tyle wygrać, ale może się obronić – ocenił. Jednak pod warunkiem, że przeprosi, przedstawi okoliczności sprawy, a służby wyjaśnią, czy szantażujące go kobiety zrobiły to z własnej inicjatywy, czy dla kogoś pracowały.
"Szantażysta ma przewagę do czasu"
Podobnego zdania jest prawnik mec. Radosław Baszuk. - Szantażysta ma przewagę, dopóki ofiara nie przerwie mechanizmu. Może to zrobić na dwa sposoby: albo przez zgłoszenie na policję, albo – a to zwłaszcza dla osób znanych - publicznie stanięcie przed ludźmi i przyznanie się do zrobienia czegoś złego – radził. Według niego zapłacenie szantażyście to najmniej bezpieczny scenariusz, bo nie można liczyć na jego lojalność.