Środa, 16 grudnia - Osoby, które pracowały 10-15 lat będą miały problem, kiedy przejdą na emeryturę w wieku 65 lat. Dlatego państwo chce dla nich minimalnej emerytury. Ma ona być godna, czyli przynajmniej taka, jak obecnie średnia - mówiła w TVN24 minister pracy Jolanta Fedak. Aby problemu nie było, a na emeryturę można było więcej odłożyć, resort chce wysyłać na nią Polaków wtedy, gdy będą chcieli.
Minister pracy komentowała w programie "24 godziny" najnowszy pomysł resortu, aby znieść wiek emerytalny, czyli 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet. Dzięki temu, że Polacy przechodziliby na emeryturę, kiedy będą chcieli. Zgodnie z intencją resortu - później, niż obecnie, tak, aby mogli odłożyć więcej w OFE, przez co po zakończeniu pracy otrzymywaliby wyższe świadczenia. Resort chciałby też, aby dla tych osób, które pracowały krótko wprowadzić tzw. emeryturę minimalną.
Nie będzie udawania życia na emeryturze?
Minister Fedak mówiła, że jej resort już dawno myśli o elastycznym czasie pracy. - Emerytura ma zależeć od czasu pracy, a nie wieku. Zasada jest bowiem taka, że im więcej włożysz do systemu, tym większa emerytura - mówiła Fedak. A jak twierdzi minister oraz większość ekspertów, w systemie opartym na Otwartych Funduszach Emerytalnych, tylko dłuższa praca zapewni świadczenie na tyle wysokie, żeby można było godnie żyć.
Resort ma też pomysł na osoby, które nie pracowały w swoim życiu zbyt długo. - Osoby, które pracowały 10-15 lat będą miały problem, kiedy przejdą na emeryturę w wieku 65 lat. Dlatego państwo chce dla nich minimalnej emerytury. Ma ona być godna, czyli przynajmniej taka jak obecnie średnia - tłumaczyła szefowa resortu. Obecnie jest to ok. 1,2 tys. zł miesięcznie.
Zaznaczyła też, że pomysły to dopiero projekt i liczy, że w tej sprawie odbędzie się szeroka dyskusja społeczna.
Tyle pracy...
Minister Fedak przekonywała też, że jej determinacja nie osłabnie, tylko dlatego, że zbliżają się wybory prezydenckie, w których najprawdopodobniej wystartuje premier Donald Tusk.
- Praca mojego resortu nie ma nic wspólnego z kampanią. No, może będziemy pracowali tylko trochę wolniej - mówiła. A pracy, jak sama twierdzi ma wiele. - Chcemy przede wszystkim aktywizować kobiety po 50. roku życia. Dlatego musimy umożliwić pracę tym młodym, aby "babcie" nie musiały zajmować się dziećmi swoich córek. Temu ma służyć m.in. tworzona ustawa żłobkowa - powiedział minister.