Wtorek, 27 maja- Uśmiech na twarzy to tylko dobra mina do złej gry - przekonywał w Magazynie "24 godziny" Janusz Palikot. Zapewniał, że ostatnie trzy, cztery dni, kiedy czekał na decyzję prezydium PO w sprawie ewentualnego wykluczenia z partii, były dla niego jednymi z najtrudniejszych w politycznym życiu.
- Niech będzie pochwalony - tak z prowadzącym wieczorny "Magazyn 24 Godziny" przywitał się Janusz Palikot. Biorąc pod uwagę, że jeszcze kilkanaście godzin wcześniej prezydium klubu PO decydowało, czy w szeregach partii jest jeszcze dla niego miejsce po kontrowersyjnych wypowiedziach na temat o. Tadeusza Rydzyka, takie przywitanie mogło sugerować, że Janusz Palikot nie bardzo przejął się ostatnimi wydarzeniami.
Nic bardziej mylnego, bo jak zapewnił polityk ostatnie dni były dla niego niezwykle ciężkie. - To było dla mnie bardzo bolesne doświadczenie. Źle spałem dzisiejszej nocy, bo zastanawiałem się, co może się wydarzyć. Bałem się. To było wyjątkowo upokarzające i straszne dla mnie, że moja rodzina polityczna z PO i najbliżsi współpracownicy mogą w ogóle brać pod uwagę zawieszenie mnie w prawach członka - przekonuwał.
- Urodziłem się w Platformie i jestem jej patriotą. Dlatego się bałem - tłumaczył poseł.
Nie chciał pomóc nawet premier
Janusz Palikot ujawnił też, że w sprawie jego wykluczenia szukał pomocy u samego Donalda Tuska, z którym w czwartek wymienił kilka sms-ów. Ale premier okazał się zimny jak lód. Pierwszy napisał Palikot: - Prosiłem Donalda Tuska o wsparcie. Napisał jednak, że posunąłem się za daleko i to nie może pozostać bez konsekwencji - relacjonował poseł PO.
Co tak bardzo rozzłościło premiera i kolegów z Platformy, że Palikot nagle pozostał sam na placu boju? - Oni byli wściekli za ten areszt wydobywczy (w wywiadzie dla dziennika „Polska” Janusz Palikot mówił o wysłaniu tam o. Tadeusza Rydzyka – red.). Wstydzę się tego i przepraszam za te słowa – kajał się parlamentarzysta.
O. Rydzyka nie przeprosi
Myli się jednak ten, kto myśli, że przewodniczący sejmowej komisji Przyjazne Państwo miał zamiar przeprosić adresata tych słów. – Przepraszam Platformę Obywatelską, a nie ojca Rydzyka, ponieważ ten człowiek nadal robi złe rzeczy i mam nadzieję, że kiedyś za nie odpowie – uciął krótko.
- Ale on się za Pana modli – prowokował prowadzący. - Ja też modlę się za niego… Za to żeby zrezygnował z uprawiania ksenofobicznej propagandy – odpowiadał ze spokojem poseł, podkreślając, że „mówi poważnie”.
Palikot nie zamierza udawać, że jego wypowiedzi często „balansują na granicy smaku”, ale za to przepraszać też nie zamierza. Problem jednak w tym, że w przypadku wywiadu dla „Polski” ta granica została przekroczona: - Rzeczywiście, poniosły mnie emocje - przyznał.
Nagana na aukcję? Kolejny spór...
A co poseł Platformy zamierza zrobić z pisemną naganą, której udzieli mu klub? – Wystawię ją na aukcję, a pieniądze przekażę Radiu Maryja – deklaruje. Taka deklaracja zwiastuje kolejne kłopoty.
Według Tadeusza Cymańskiego, który nadal nie chce rozmawiać z posłem w jednym programie (Cymański wyszedł ze studia TVN24 kilka tygodni temu, gdy poczuł się obrażony kolejnymi wypowiedziami Palikota na temat stanu zdrowia prezydenta), z deklaracji o której mowa przebija przede wszystkim brak skruchy. I dlatego poseł PiS nie zamierza w najbliższym czasie spotykać się z Palikotem w jednym studio.
Nawet jeżeli przewodniczący sejmowej komisji zwróciłby się do niego prywatnie i poprosił o nie bojkotowanie jego osoby (poseł Palikot mówił kilka chwil wcześniej, że jest w stanie zrobić to „choćby jutro”). - Z przykrością mówię, że nie przyjąłbym takiego zaproszenia, bo poseł Palikot w ogóle się nie zmienia. Wypowiedź o przekazaniu nagany na aukcję traktuję jako ironię, szyderstwo. Mówiąc młodzieżowym językiem to taki pic na wodę fotomontaż – mówił poseł PiS.
„Nagana sprawiła Palikotowi wielką frajdę”
Jestem zadowolony ze nie musiałem uczestniczyć w decyzji kierownictwa klubu – chwilę później o ukaraniu Janusza Palikota mówił w Magazynie 24 Godziny Jarosław Gowin.
Poseł PO przyznał, że nie spodziewał się zawieszenia klubowego kolegi. - Zgadzam się, że Palikot powinien być ukarany. Ale sam należałem do niepokornych posłów i niezręcznie byłoby mi mówić o wymiarze kary. Myślę, że ta cała sprawa sprawiła Palikotowi wielką frajdę – ocenił Gowin.
Zdaniem Izabelli Jarugi Nowackiej cała awantura o zachowanie Palikota jest „dziwna”. - Gdyby nie forma, od której jestem zdystansowana, to przecież Palikot powiedział o Rydzyku to, co myśli 95 procent społeczeństwa – oceniła Nowacka.
Jej zdaniem założyciel Radia Maryja jest ponad prawem. - Nie tylko kościół, ale i państwo nie mogą sobie z tym problem poradzić – dodała Nowacka.
Palikot jak dziecko
- Ojcu Rydzykowi ze strony episkopatu i kościoła uszło wiele płazem, ale z strony państwa nie jest uprzywilejowany – ripostował Jarosław Gowin.
Nowacka porównała Janusza Palikota do dziecka z bajki „Nowe szaty cesarza” – On zrobił to, co stało się w bajce. Wszyscy podziwiali, że to takie wspaniałe szaty, a Palikot krzyknął „król jest nagi” – obrazowała posłanka SLD. Jaruga-Nowacka przyznała jednak, że SLD też ponosi winę za nierozwiązanie problemu Radia Maryja.
Zmarnowany czas
Tadeusz Cymański bronił Jarosława Kaczyńskiego, który komentując decyzję kierownictwa PO poddał w wątpliwość dobre wychowanie i sugerował niskie pochodzenie społeczne jego członków. - Ja nie jestem prezesem PiS-u, nie wiem czy bym się pod taką wypowiedzią podpisał. Ale ona była reakcją na skandaliczny werdykt PO i trzeba ją odczytywać w takim kontekście – zaznaczył Cymański.
- Wychowałem się w Jaśle na prowincji i nie czuje się gorszy od prezesa Kaczyńskiego, który wychował się na Żoliborzu – odparł Gowin. Jego zdaniem ani wypowiedzi prezesa PiS, ani posła Palikota nie przyczyniają się do poprawy kultury polskiej polityki.
Swoistym podsumowaniem "sprawy Palikota" była wypowiedź Jarosława Gowina na zakończenie Magazynu 24 Godziny: - Uważam ,że czworo dorosłych ludzi zmarnowało 20 minut – stwiedził z widocznym smutkiem Gowin...