Kilkadziesiąt kobiet oskarża gdańskiego onkologa o to, że je molestował. Śledczy dotarli do kolejnych poszkodowanych pacjentek Marka Ł. Lekarz usłyszał 17 nowych zarzutów. - Wszystkie dotyczą przestępstw przeciwko wolności seksualnej - tłumaczy prokurator. Lekarz nie przyznaje się do winy. Grozi mu nawet 10 lat więzienia.
Przychodziły do niego po pomoc, a on je krzywdził, twierdzą śledczy. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wciąż gromadzi materiał w sprawie znanego onkologa, który podejrzany jest o molestowanie swoich pacjentek. Marek Ł. usłyszał kolejne zarzuty.
- Prokurator podjął w ostatnich dniach decyzję o uzupełnieniu zarzutów przedstawionych podejrzanemu Markowi Ł. o dokonanie kolejnych 17 przestępstw przeciwko wolności seksualnej, popełnionych na szkodę ustalonych nowych 12 pokrzywdzonych pacjentek - mówi Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Marek Ł. nie przyznał się do winy. Prokuratura zastosowała wobec lekarza dodatkowy środek zapobiegawczy. Zabroniła mu kontaktu z kolejnymi poszkodowanymi.
Łącznie śledczy zarzucają 65-latkowi dokonanie 48 przestępstw, polegających na doprowadzeniu 37 pokrzywdzonych – pacjentek, w tym małoletniej poniżej 15 lat, do poddania się innym czynnościom seksualnym, podczas przeprowadzanych badań onkologicznych - tłumaczy Paszkiewicz.
Prokuratura na bieżąco składa do sądu kolejne wnioski o przesłuchania kobiet.
"Przekraczał standardy badań"
O Marku Ł. zrobiło się głośno na początku lutego tego roku. To wtedy znanego onkologa zatrzymano i przesłuchano. Wówczas usłyszał kilkadziesiąt zarzutów.
W gabinecie Ł. znaleziono ukrytą kamerkę oraz dyski z danymi. Wszystkie materiały trafiły do biegłego.
Sąd nie przychylił się do wniosku śledczych o areszt tymczasowy. Zastosował wobec lekarza poręczenie majątkowe oraz policyjny dozór raz w tygodniu. Prokuratura odwołała się od tej decyzji. W zażaleniu wskazując na obawę matactwa oraz wpływania na zeznania poszkodowanych. Podczas kolejnego posiedzenia sędzia czasowo zawiesił 65-latka w wykonywaniu zawodu chirurga-onkologa.
Sprawą Marka Ł. zajmuje się też Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku. W tym przypadku najwyższy wymiar kary dla lekarza to pozbawienie praw do wykonywania zawodu.
"Wkładał ręce nie tam gdzie powinien"
Prokuratura nie zdradza zbyt wielu szczegółów śledztwa. Reporterka Superwizjera Kamila Wielogórska dotarła do poszkodowanych kobiet, które opowiedziały, jak przebiegały wizyty w gabinecie onkologa. Ich relacje są wstrząsające.
- Zaczął badać mi brzuch. Stanął za mną. Ręce trochę za nisko mu zjechały. Zaczął wsadzać ręce tam, gdzie nie powinien. Nie przejdzie mi to chyba przez gardło - mówiła jedna z byłych pacjentek.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/mś/jb / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24