Został skazany za zbrodnię, której nie popełnił. Sąd wznowił sprawę Jacka Wacha

- Sądy nie popełniają pomyłek tylko w krajach autorytarnych, dyktatorskich. Pomyłka to zawsze porażka wymiaru sprawiedliwości, ale w krajach demokratycznych są mechanizmy pozwalające korygować te pomyłki - mówił sędzia Sądu Najwyższego Rafał Malarski, uzasadniając decyzję o wznowieniu postępowania.

Piątkowy wyrok SN oznacza uchylenie orzeczeń skazujących Jacka Wacha na dożywocie. W tej sprawie postanowiono nie stosować wobec niego aresztu ani innych środków, między innymi dlatego, że w mocy pozostają kary - dwie po dziewięć lat i jedna sześciu lat - pozbawienia wolności, orzeczone za inne poważne przestępstwa. Jacka Wacha czeka teraz ponowny proces w sprawie o porwanie i zabójstwo Tomasza S. - Sąd orzekający będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, skąd zeznania świadków twierdzących, że słyszeli wystrzały, podczas gdy z nowych zeznań wynika, że Tomasz S. zginął w wyniku uduszenia - mówił sędzia Malarski.

Sędzia dodał, że organa ścigania "nie powinny ustawać w wyjaśnieniu, czyje szczątki wyłowiono z jeziora". Przypomniał, że nowe dowody ujawniły, iż ciało wyłowione z jeziora Pluszne nie było ciałem Tomasza S., za zabicie którego został skazany Jacek Wach.

Radości z decyzji SN nie krył obrońca Jacka Wacha, mec. Jakub Orłowski oraz siostra skazanego, Grażyna Romanowska, która przyjechała z Kanady, aby walczyć o niewinność brata. - Szkoda, że trwało to tyle czasu - powiedziała dziennikarzom.

Jacek Wach od 14 lat powtarzał, że został "wrobiony" w morderstwo i odsiaduje wyrok, którego nie powinien odbywać, bo Tomasza S., miał zabić ktoś inny.

Do zabicia Tomasza S. po latach przyznał się Wiesław S., który doprowadził policję do miejsca pochówku mężczyzny. Mężczyzna został już aresztowany.

Zobacz materiał Faktów TVN o historii Jacka Wacha

Autor: bieru//rzw / Źródło: PAP