Choć śnieg już kilka razy zaskoczył drogowców, a mróz ściska od tygodnia, to prawdziwa zima - ta astronomiczna - rozpocznie się dopiero dzisiaj o 18.47. To wtedy Słońce osiągnie najniższy punkt pod równikiem niebieskim, wstąpi w znak Koziorożca, co właśnie oznacza początek zimy.
W poniedziałek w Warszawie Słońce wzniesie się tylko niespełna 15 stopni nad horyzont, a dzień będzie trwał zaledwie 7 godzin i 42 minuty. Dlaczego tak się dzieje?
Nudy na Merkurym
Orbita po której Ziemi okrąża słońce wyznacza w przestrzeni płaszczyznę, którą astronomowie nazywają ekliptyką. Przecina ona 12 dobrze znanych gwiazdozbiorów zodiakalnych i konstelację Wężownika. W tych właśnie trzynastu gwiazdozbiorach możemy obserwować Słońce na przestrzeni całego roku.
Gdyby oś obrotu naszej planety była nachylona pod kątem 90 stopni do ekliptyki (czyli gdyby oś obrotu Ziemi była prostopadła do płaszczyzny, po której nasza planeta okrąża Słońce) nie mielibyśmy pór roku. Na każdej szerokości geograficznej dzień trwałby zawsze tyle samo czasu, a Słońce zawsze w zenicie byłoby na tej samej wysokości nad horyzontem. Taka sytuacja panuje na przykład na Merkurym.
Oś obrotu Ziemi tworzy jednak kąt 66,5 stopnia z ekliptyką, dzięki czemu na naszej planecie występują zmiany pór roku spowodowane różną długością dnia.
Przesilenia
Ze względu na nachylenie osi obrotu Ziemi do ekliptyki, tworzy ona kąt 23,5 stopnia z równikiem niebieskim (czyli rzutem równika ziemskiego na sferę niebieską). Słońce może więc znajdować się od 23,5 stopnia pod równikiem niebieskim do 23,5 stopnia nad nim.
W pierwszym przypadku, na półkuli północnej, nasza dzienna gwiazda przebywa bardzo krótko nad horyzontem, a my nazywamy ten dzień przesileniem zimowym lub początkiem astronomicznej zimy. Pół roku później mamy do czynienia z drugim przypadkiem. Występuje przesilenie letnie, Słońce najdłużej przebywa nad horyzontem rozpoczynając tym samym astronomiczne lato.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC