Tragiczny przypadek Stanisława Pyjasa to tylko wierzchołek góry lodowej brutalnych mordów, których dopuszczała się w minionej epoce esbecja. Mamy co najmniej 60 podobnych, dobrze udokumentowanych przypadków - opowiada w Magazynie Polska i Świat w TVN24 Antoni Dudek, historyk IPN.
9 lutego 1984 roku Roman Bartoszcze odnalazł ciało swojego brata Piotra w jednej z wiejskich studni w okolicach Bydgoszczy. Ten zaginał dwa dni wcześniej.
- Było widać jak go ciągnęli. Oprawcy zostawili pełno śladów - opowiada Antoni Kuś, przewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych - Nie stwierdzono jednak przestępstwa, mimo ewidentnych śladów bicia i duszenia dwukrotnie umarzano śledztwo - dodał Kuś.
Piotr Bartoszcze był jednym z założycieli rolniczej Solidarności. W wiezieniu spędził blisko rok. Zaraz po wyjściu znów wrócił do opozycyjnej działalności. Zostawił trójkę dzieci i żonę w dziewiątym miesiącu ciąży.
Utopił się, choć nie chodził się kąpać
Dwukrotnie umarzano też śledztwo w sprawie śmierci 19-letniego Piotra Majchrzaka. 11 maja 1982 roku chłopak został wylegitymowany przez funkcjonariuszy ZOMO przy ul. Fredry w Poznaniu, a następnie pobity do nieprzytomności.
Kilka tygodni później (18 czerwca) wyłowiono z Wisły na obrzeżach Warszawy ciało 17-letniego Emila Barchańskiego. Z relacji świadków wynika, że chłopak bał się wody i nigdy nie kąpał się w rzece.
Trzy miesiące przed śmiercią esbecy zatrzymali go podczas drukowania ulotek. Emil był już znany komunistycznym oprawcom. W lutym 1982 roku, razem z kolegami oblał farbą, a następnie podpalił pomnik Dzierżyńskiego. Bity podczas śledztwa obciążył kolegów, lecz później cofnął zeznania. Jak twierdzi Agnieszka Rudzińska z IPN, zginął, by nie wskazać tych, którzy wymuszali jego zeznania.
- Prokuratura umorzyła już dwa śledztwa w tej sprawie. Teraz sprawą zajmuje się IPN. Tylko w latach osiemdziesiątych zginęło ok. 100 osób zaangażowanych w działalność opozycyjną - poinformowała Rudzińska.
Zakręt, którego nie było
- Dobrze udokumentowanych jest ok. 60 przypadków - tłumaczy Antoni Dudek z IPN - Można z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że były to morderstwa, jak choćby wypadek dominikanina Stanisława Kowalczyka - dodał Dudek.
Zdaniem ówczesnych prokuratorów duchowny wypadł z drogi na zakręcie. Tyle, że w miejscu wypadku nie było żadnego zakrętu.
Stanisław Kowalczyk nie jest jedynym duchownym, który zginął z rąk SB. Podobny los spotkał m.in. księdza Stefana Niedzielaka, kapelana w Powstaniu Warszawskim. Niedzielak został zamordowany przez tzw. "nieznanych sprawców" w 1989 roku, podobnie jak dwóch kolejnych księży - Sylwester Zych i Stanisław Suchowolec.
Chciał postraszyć, a zabił
- Jedna z koncepcji mówi, że śmierć tych kapłanów miała doprowadzić do zerwania rozmów władz z Solidarnością - tłumaczy Grzegorz Majchrzak z IPN. Zdaniem historyków esbecy mordowali ludzi by zastraszyć innych, czasem też zdarzały się "wypadki" przy pracy.
- Esbek chciał kogoś pobić, ale pobił za mocno - wyjaśnia Dudek - Chciał postraszyć, ale pozbawił przy tym życia - dodaje doradca prezesa IPN.
Lista ofiar, ich życiorysy, relacje rodzin są przerażające. Przeraża też bezkarność morderców jak również bezradność wymiaru sprawiedliwości przy wyjaśnianiu okoliczności morderstw.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24