Kosztowało ich to wiele starań, walki z urzędnikami i przepisami, wiele nerwów i wyrzeczeń ale spełnili marzenie. Niepełnosprawna Katarzyna wyszła za mąż za Andrzeja. Jeszcze rok temu zamiast do ołtarza, urzędnicy odesłali ich do sądu i na badania. - Istniało prawdopodobieństwo, że pani Barszczewska może nie być do końca świadoma tego, co chce zrobić - tłumaczą.
Tutaj istniało prawdopodobieństwo, że pani Barszczewska może nie być do końca świadoma tego, co chce zrobić. Agnieszka Kłąb z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy
Po prostu dyskryminują osoby ze względu na inny wygląd ich bądź inne zachowanie. Anna Góral z Fundacji Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo
"W końcu jednak dopięłam swego"
Urzędnikom w to wszystko trudno było w to uwierzyć. - Tutaj istniało prawdopodobieństwo, że pani Barszczewska może nie być do końca świadoma tego, co chce zrobić - przekonuje Agnieszka Kłąb z Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy.
Zamiast przed oblicze urzędnika stanu cywilnego panią Katarzynę i jej przyszłego męża wysłano więc do sądu i na badania. - Po prostu dyskryminują osoby ze względu na inny wygląd ich bądź inne zachowanie - twierdzi Anna Góral z Fundacji Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo.
- W końcu jednak dopięłam swego - mówi pani Katarzyna. - Będę się czuła bezpiecznie, będziemy starać się stworzyć normalny dom, taki jak wszyscy - mówi Katarzyna Barszczewska "Faktom" TVN.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn