- To piramidalna bzdura - powiedział Jacek Filipowicz, szef CIR, o doniesieniach "Faktu", jakoby talibowie próbowali przeprowadzić zamach na życie premiera Donalda Tuska. Dziennik informował, że afgańscy ekstremiści dowiedzieli się o utrzymywanej w tajemnicy wizycie premiera i powoływali się na słowa Filipowicza.
- W Kabulu na co dzień jest zagrożenie. Na co dzień są alarmy antyterrorystyczne i ataki talibów. Piątkowy alarm w Kabulu absolutnie nie był związany z przyjazdem do Afganistanu premiera Donalda Tuska. To się zdarza tutaj na co dzień, to bardzo niebezpieczny region – powiedział Filipowicz.
Zamach według "Faktu"
Gazeta pisała, że rządowy Tupolew z premierem i ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem na pokładzie miał wyruszyć do Afganistanu w czwartek wieczorem. Ale ogłoszono alarm. - Nerwowe oczekiwanie trwało aż do 2 w nocy - miał powiedzieć dziennikowi Filipowicz. Z tego powodu samolot z premierem na pokładzie wylądował na wojskowym lotnisku w Kabulu z ponad dwunastogodzinnym opóźnieniem. Już w stolicy Afganistanu polskie służby miały otrzymać informację o planowanym ataku talibów na Tuska. Według "Faktu", szef CIR miał powiedzieć, że polska ekipa otrzymała informację od oficerów polskiego wywiadu o zagrożeniu atakiem terrorystycznym. - Według naszych informacji chcieli ostrzelać konwój z moździerzy - cytuje Filipowicza "Fakt".
Źródło: TVN24, Fakt, PAP
Źródło zdjęcia głównego: film:TVN24; fot: PAP