- Nauczyciel realizuje podstawy programowe, czyli zestaw kilkudziesięciu problemów, do których buduje program. Może dowolnie korzystać z różnego rodzaju źródeł - mówiła w "Jeden na jeden" w TVN24 minister edukacji Anna Zalewska pytana, czemu w niektórych szkołach brakuje podręczników.
Zalewska ustosunkowała się do informacji z różnych regionów w Polsce, że w szkołach nie ma podręczników. - Wydawcy w tamtym tygodniu zorganizowali konferencję, podręczniki są. W tej chwili na bieżąco monitorujemy sytuację - powiedziała.
"Nauczyciel realizuje podstawy programowe"
- Kuratorzy spotkali się z dyrektorami przed rozpoczęciem roku szkolnego po to, żeby zdiagnozować sytuację. Pytali o różnego rodzaju zdarzenia, czy są gotowi, czy są jakieś kłopoty, czy w czymś możemy pomóc - poinformowała. - Absolutnie nie zgłaszano nam żadnych problemów - dodała.
- 28 marca została zwolniona dotacja podręcznikowa, od kwietnia, maja można było spokojnie zamawiać podręczniki. Jedyni, którzy zamawiają podręczniki, to dyrektorzy szkół - wyjaśniła Zalewska.
Zapewniła, że jeśli do MEN będzie zgłaszane, w których szkołach brakuje podręczników, to ministerstwo sprawdzi to wspólnie z kuratorami.
- Zdementujmy wreszcie też stwierdzenie, że nauczyciel uczy przede wszystkim z podręcznika, że dziecko uczy się z podręcznika. Nauczyciel realizuje podstawy programowe, czyli zestaw kilkudziesięciu problemów, do których buduje program. Może dowolnie korzystać z różnego rodzaju źródeł - powiedziała minister.
"Rozporządzenie jest jednoznaczne"
Minister została też zapytana, dlaczego w nowym rozporządzeniu MEN uczniowie mający nauczanie indywidualne nie mogą go realizować na terenie szkoły, nie mogąc się w ten sposób spotykać podczas przerw z rówieśnikami i rozwijać umiejętności społecznych. Problem ma dotyczyć między innymi dzieci z np. zespołem Aspergera.
- To nieprawda - odpowiedziała Zalewska. - Rozporządzenie jest jednoznaczne - stwierdziła.
- Przez rok czasu nie zmienia się jeszcze nic, a potem chcemy wreszcie, aby edukacja była włączająca - zapewniła minister.
Zalewska stwierdziła, że "dyrektor ma obowiązek tak zorganizować zajęcia, tak je zindywidualizować, że wtedy kiedy jest dobry dzień dziecka to jest w szkole, a wtedy kiedy ma słabszy dzień - jest w domu". - Tak to zaplanowaliśmy w rozporządzeniu - powiedziała.
Jak zaznaczyła każdy przypadek ucznia, który nie jest w ten sposób traktowany, należy zgłaszać do ministerstwa edukacji. Odniosła się w ten sposób do przypadków konkretnych uczniów, których w swoim tekście na ten temat wymienił "Dziennik Gazeta Prawna". - To są rzeczy niebywałe. Ja osobiście będę te kwestię nadzorować - zapowiedziała minister.
"Broniarz nie jest w stanie właściwie niczego policzyć"
Zalewska komentowała też kwestie zwolnień nauczycieli. Związek Nauczycielstwa Polskiego informuje o konkretnej liczbie - 9 700 nauczycieli nie znalazło pracy po wakacjach, a 22 000 nauczycieli zredukowano etaty. - To nie jest rzeczywistość. To jest kolejna liczba, która jest podawana w ciągu ostatnich kilku tygodni - powiedziała Zalewska.
- Myślę, że Sławomir Broniarz nie jest w stanie właściwie niczego policzyć. Tym bardziej, że wprowadza w błąd, bo przekształcenia to jest 10 tysięcy miejsc pracy. To są przekształcenia zapisane w prawie oświatowym mówiące o tym w jaki sposób dzieci mają przechodzić tymi samymi zespołami, a nie być łączone - stwierdziła minister.
Jej zdaniem "przekształcenia generują dodatkowe miejsca pracy". - W wyniku przekształcenia w tym roku powstanie 1800 dodatkowych oddziałów, czyli klas. To jest ponad 3600 dodatkowych miejsc pracy. Oprócz tego w systemie pojawia się dodatkowa jedna godzina. Jedna godzina w systemie to 1100 miejsc pracy. W następnym roku to jest 1500 dodatkowych oddziałów i 4 godziny, czyli 4400 miejsc pracy. To jest prawie 10 tysięcy - dodała.
Zalewska przypomniała, że dyrektorzy szkół i samorządowcy mają obowiązek zgłaszania do kuratora wolnych miejsc pracy w szkołach i dodała, że w tej chwili w tej bazie jest jeszcze 8 tysięcy wolnych miejsc pracy.
Autor: mart/sk / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24