Andżelika Borys zapewnia, że o wyborze przewodniczącego Związku Polaków na Białorusi nie będzie decydował żaden rząd - ani polski ani białoruski. Szefowa związku skomentowała w ten sposób doniesienia "Rzeczpospolitej", jakoby polski MSZ miał naciskać na nią, by zrezygnowała z funkcji.
- W marcu kończy się moja kadencja, i to ludzie będą o mnie decydowali - mówi Andżelika Borys. - A nie żaden rząd - stwierdza. Borys zapewnia, że chce, aby stosunki między Polską a Białorusią były jak najlepsze. - Deklarowaliśmy to od wielu lat - mówi przewodnicząca. Według Borys, dobre stosunki zależą "od konkretnych czynów", bo dotychczas władze Białorusi poprzestawały wyłącznie na deklaracjach.
Tusk: Żadna krzywda się nie stanie
- Żadna krzywda szefowej Związku Polaków na Białorusi, czy samego związku, nie spotka, wręcz przeciwnie - powiedział Donald Tusk. - Udowodniłem chyba, że na tyle, ile jest to w mojej mocy dbam o interesy Polaków na Białorusi - powiedział premier. CZYTAJ WIĘCEJ
"Rz": MSZ namawiało Borys do ustąpienia
Szef rządu odniósł się w ten sposób do publikacji "Rzeczpospolitej". Według gazety, tuż przed spotkaniem szefów dyplomacji Polski i Białorusi, Borys została wezwana do polskiego MSZ. Miała tam usłyszeć, że "w imię racji geopolitycznych" i poprawy stosunków polsko-białoruskich powinna ustąpić ze stanowiska prezesa Związku Polaków na Białorusi. Szef MSZ Radosław Sikorski określił te informacje, jako "wyssane z palca". CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24