Nawet na dwa lata może trafić za kraty kościelny, który "poczuł powołanie". Podczas mszy wypchnął księdza z ambony i zaczął przemawiać do wiernych. Za pierwszym razem... dobrodziej wybaczył, dopiero za drugim wezwał policję.
Do incydentów doszło w kościele w Reczu w woj. zachodniopomorskim.
Jak się nieoficjalnie dowiedział portal tvn24.pl, 51- latek zarzucał proboszczowi oszukiwanie parafian. Dlatego postanowił przekazać parafianom własną wizję prawd religijnych. Za pierwszym razem proboszcz wykazał pobłażliwość i wybaczył, ale kilka dni później, w ostatnią niedzielę, incydent się powtórzył. Ksiądz nie wytrzymał i wezwał policję. Kościelny nie został jeszcze przesłuchany i motywy jego postępowania nie są znane.
– W swojej 16 letniej już karierze policyjnej jeszcze nie spotkałem się z tak nietypowym przestępstwem – powiedział portalowi tvn24.pl Jakub Zaręba, rzecznik prowadzącej postępowanie policji w Choszcznie.
Duchowny ma wielkie serce
Nieoficjalnie wiadomo, że w środę proboszcz znów wybaczył kościelnemu i przysłał do policji pismo, w którym prosi o niekaranie kościelnego. Problem polega na tym, że przestępstwo, którego dopuścił się kościelny, ścigane jest z urzędu i dopiero prokurator może prośbę księdza uwzględnić.
Złośliwe przeszkadzanie w publicznym wykonywaniu aktu religijnego zagrożone jest karą do 2 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu