- Nie chcę ferować wyroków, ale zarzuty są poważne - tak na pytanie o ewentualną dymisję ministra rolnictwa Marka Sawickiego w związku z rozmową ujawnioną przez "Puls Biznesu" odpowiada członek władz PSL-u Stanisław Żelichowski. Poseł żałuje nie tylko, że "taka historia" miała miejsce, ale że w ogóle została zarejestrowana ukrytą kamerą. - Jest mi wstyd i to bardzo. Wierzę, że to wszystko jednak się nie potwierdzi.
Żelichowski, do niedawna szef klubu PSL, zaznacza, że z nagrania ujawnionego przez media nie należy wyciągać pochopnych wniosków i "robić linczu" na kimkolwiek. Przyznaje jednak, że zarzuty wynikające z rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem "są poważne".
Krótka piłka
I dlatego minister rolnictwa Marek Sawicki, którego imię pada podczas rozmowy Serafina z Łukasikiem wielokrotnie i najczęściej w niekorzystnym kontekście, będzie we wtorek musiał odpowiedzieć na wiele pytań kierownictwa partii. Minister przerwał w związku z tą sprawą urlop.
- Postawimy mu te wszystkie pytania i dowiemy się jak to wygląda. Sawicki nie jest obciążany bezpośrednio, ale to on ma nadzór nad firmami (o których rozmawiają na nagraniu działacze - red.) - ocenia Żelichowski. Decyzja na temat przyszłości ministra ma zapaść jeszcze we wtorek.
- Na pewno nie będzie to długa sprawa. Chcemy zachować się tak, jak postępuje się w demokracji - nie na podstawie jednego nagranego głosu - nie wiem dlaczego - przez jednego z działaczy, tylko na podstawie wiedzy uzyskanej od obu stron - podkreśla poseł.
"Wstyd". I to bardzo
Żelichowski przyznaje, że jest mu "bardzo wstyd" za kolegów. Chodzi nie tylko o to, co mówią działacze, ale że w ogóle ich rozmowa została nagrana - zdaniem Żelichowskiego przez Serafina.
Dlaczego? - Nie wiem - odpowiada poseł Ludowców. I dodaje: - Nigdy nie było tak w historii Ruchu Ludowego, że działacz nagrywał działacza. Zwykle obowiązywała zasada: "gość w dom, Bóg w dom". Teraz obowiązuje zasada: "gość w dom, mikrofony start".
Autor: ŁOs/fac/k / Źródło: TVN 24