Żądamy dymisji premiera Mateusza Morawieckiego. Gdyby Polska była nadal normalnym państwem prawa w rozumieniu zachodnim, to by tak się stało - powiedział w "Faktach po Faktach" senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki. Odniósł się do uchylenia przez sąd decyzji szefa rządu w sprawie organizacji wyborów 10 maja. Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS) przyznał, że "jest wdzięczny premierowi, że wykazał się odwagą, zdolnością podejmowania decyzji w bardzo trudnej sytuacji".
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił we wtorek zarządzenie premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie zlecenia przygotowywania kopertowych wyborów prezydenckich, które miały odbyć się 10 maja. Ocenił, że decyzja szefa rządu "rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie". Sąd uznał, że jedynym organem właściwym w sprawie przeprowadzenia wyborów 10 maja była Państwowa Komisja Wyborcza.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS) pytany w "Faktach po Faktach", czy po wyroku WSA premier Morawiecki powinien podać się do dymisji, powiedział, że wnioski wyciągane z tej decyzji są nieadekwatne. - Żeby prawidłowo ocenić sytuację, należałoby się cofnąć do momentu, w którym ta decyzja zapadała - dodał.
- Jestem wdzięczny panu premierowi, że wykazał się odwagą, wykazał się zdolnością podejmowania decyzji w bardzo trudnej sytuacji - przyznał. Pytany, czy jest wdzięczny premierowi za to, że wydał 70 milionów złotych za nieużyteczne karty wyborcze, powiedział, że "jako premier nie bał się podejmować decyzji, na tamten moment bardzo trudnych, a okazywało się, że miał mnóstwo okoliczności, które były mu przeciwne". - Po pierwsze szalejąca opozycja, która chciała wymienić kandydata, po drugie Senat, który blokował przez 30 dni ustawę i po trzecie konstytucja, która mówiła o tym, że wybory trzeba przeprowadzić - wymieniał Buda. - To był klincz - ocenił.
- To była bardzo trudna sytuacja i szacunek dla pana premiera, że taką decyzję podjął - powiedział wiceminister. Ocenił, że wówczas ta decyzja była jedyną możliwą.
Buda ocenił, że "nikt nie popełnił błędu w sposób świadomy". Zaznaczył również, że wyrok jest nieprawomocny i jak sądzi, będzie składane od niego odwołanie.
Bosacki: żądamy dymisji premiera
Senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki uważa, że premier powinien podać się do dymisji. - My tego żądamy. Gdyby Polska była nadal normalnym państwem prawa w rozumieniu zachodnim, to by tak się stało - dodał.
Jego zdaniem, "partia rządząca, na rzecz której premier podejmował tę decyzję, prąc do wyborów na początku maja, powinna wówczas oddać te pieniądze, co najmniej 70 milionów złotych, bo to są tylko wydatki Poczty Polskiej, a jak duże są wydatki całej machiny państwowej tego tak naprawdę jeszcze nie wiemy, ale się kiedyś dowiemy".
Podkreślił również, że Senat nie przedłużał prac nad ustawą dotyczącą głosowania korespondencyjnego. - Myśmy nad tą ustawą pracowali. Były trzykrotne posiedzenia komisji w kwietniu i na początku maja - dodał. - Wszyscy specjaliści, łącznie z Państwową Komisją Wyborczą i jej szefem panem (Sylwestrem) Marciniakiem na posiedzeniach Senatu, w końcu również plenarnym, ale wcześniej na komisjach mówili nam, że oczywiście powinna PKW brać udział w procesie wyborczym, a według rozporządzenia premiera nie bierze. To już wówczas był skandal - mówił senator. Dodał, że "wszyscy wiedzieli, że premier złamał prawo".
- Jeśli w tej chwili jest wyrok sądu w tej sprawie, nie może ani pan ani pan (Jacek) Sasin, który również był w tę sprawę zamieszany, ani Poczta Polska, ani przede wszystkim premier Rzeczypospolitej tłumaczyć się, że czegoś nie wiedzieli. Wiedzieli doskonale, że łamią prawo. Za takie rzeczy w normalnym kraju wylatuje się ze stanowiska - powiedział Bosacki zwracając się do Budy.
- Niestety nie żyjemy już w normalnym kraju, tylko w kraju, w którym tworzycie układ zamknięty, w którym jeśli ktoś popełni przestępstwo na rzecz politycznych interesów PiS-u, to pozostanie bezkarny - ocenił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24