Prezydent był naburmuszony, zniecierpliwiony i przerywał minister zdrowia. Nie usłyszeliśmy żadnych konkretów, tylko hasła z kampanii wyborczej PiS - w tak ostrych słowach premier podsumował Radę Gabinetową. - Nie było rzeczowych odpowiedzi rządu - stwierdził z kolei Lech Kaczyński.
Rada Gabinetowa była bardzo krótka. Trwała 45 minut i zakończyła się fiaskiem, bez jakichkolwiek ustaleń ws. rozwiązania problemów służby zdrowia. Za to znów mocno iskrzy na linii prezydent - premier. Obaj politycy nie ukrywali po spotkaniu rozczarowania.
Pod adresem Lecha Kaczyńskiego padły ostre słowa. - Chcieliśmy konkretnie rozmawiać o projektach ustaw. A prezydent zadał trzy pytania, i nie miał cierpliwości, żeby wysłuchać odpowiedzi. Nagle też przerwał spotkanie - powiedział dziennikarzom premier Donald Tusk, tuż po wyjściu z Belwederu. I oceniał: - Liczyłem na pomoc prezydenta, ale dziś wiem, że nie chce pomóc w rozwiązaniu problemów służby zdrowia. Zwołując Radę Gabinetową chciał pokazać swoją siłę i pozycję oraz to, że tylko on się troszczy o służbę zdrowia.
Oskarżenia sformułowane na gorąco premier powtórzył kilkadziesiąt minut później na konferencji prasowej. Stwierdził, że Rada Gabinetowa to wpadka Lecha Kaczyńskiego. - Miałem nadzieję, że prezydent będzie w stanie merytorycznie i z dobrą wolą rozmawiać z nami o szczegółowych rozwiązaniach, które złożyliśmy w postaci projektów ustaw. Tak się jednak nie stało - stwierdził Tusk. - Był tylko jeden konkret: prezydent dał do zrozumienia, że zawetuje ustawę o dobrowolnych ubezpieczeniach zdrowotnych.
Liczyłem na pomoc prezydenta, ale dziś wiem, że nie chce pomóc w rozwiązaniu problemów służby zdrowia. Zwołując Radę Gabinetową chciał pokazać swoją siłę i pozycję oraz to, że tylko on się troszczy o służbę zdrowia. Donald Tusk
Chciałem zadać kilka pytań. Odpowiedzi budzą moją troskę, bo były zbyt ogólne. Nie wiem, co miałoby się zdarzyć w sytuacji awaryjnej, i co w sprawie podwyżek dla lekarzy i pielęgniarek. Lech Kaczyński
Premier nie ukrywał, że jeśli się tak stanie to rząd będzie miał poważny problem. - Bez tej ustawy inne ustawy zdrowotne stracą część swoich walorów. Chodzi m.in. o koszyk gwarantowanych świadczeń zdrowotnych - powiedział Tusk.
Premier: będzie "biały szczyt"
W przyszły poniedziałek - jak zapowiedział premier - odbędzie się tzw. "biały szczyt". - Do poważnej rozmowy zostaną zaproszeni przedstawiciele zainteresowanych środowisk i autorytety z dziedziny ochrony zdrowia, etyki zawodowej, oraz menadżerowie i reprezentanci związków zawodowych. Będę chciał uczestniczyć w pracach szczytu i liczę także na współpracę z prezydentem, mimo jego wpadki z Radą Gabinetową – powiedział szef rządu.
Prezydent: to rząd nie mówił konkretnie
Z kolei Lech Kaczyński na krótkiej konferencji prasowej przedstawił inną wersję spotkania. Zarzucił rządowi, że nie miał mu nic do przekazania.- Chciałem zadać kilka pytań. Odpowiedzi budzą moją troskę, bo były zbyt ogólne. Nie wiem, co miałoby się zdarzyć w sytuacji awaryjnej, i co w sprawie podwyżek dla lekarzy i pielęgniarek - powiedział prezydent.
Lech Kaczyński odniósł się do kluczowego pomysłu PO, czyli dobrowolnych, dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. - To rozwiązanie modne, także wśród pracowników służby zdrowia. Mam co do niego wątpliwości, ze względu na podział pacjentów na dwie kategorie. Zawsze wierzyłem, że edukacja i zdrowie powinny być, jak najmniej uzależnione od zasobności obywateli - podkreślił.
Lech Kaczyński dodał, że w niedługim czasie może zwołać kolejne posiedzenie Rady Gabinetowej.
Przed posiedzeniem Rady Gabinetowej prezydent podkreślał, że kryzys w służbie zdrowia wymagał zwołania Rady Gabinetowej. - Problemów jest wiele, ale wszystkie sprowadzają się do bezpieczeństwa pacjentów – przekonywał prezydent. - Jakie problemy stoją przed nami? – zwrócił się do premiera i ministrów. - Z jednej strony sprawy bieżące: finansowanie służby zdrowia i spełnienie postulatów płacowych lekarzy. Z drugiej: to, jak ma wyglądać model służby zdrowia: współpłacenie, dodatkowe, dobrowolne ubezpieczenia, i uwłaszczanie się różnych grup społecznych na majątku szpitali. Trzeba powstrzymać handel długami w służbie i uszczelnić system służby zdrowia – wyliczył Lech Kaczyński.
Premier Donald Tusk liczy z kolei, że prezydent zgodzi się poprzeć zdrowotne projekty ustaw Platformy.
Napięta atmosfera
Do Belwederu, gdzie odbywało się poniedziałkowe posiedzenie Rady Gabinetowej, szef rządu i ministrowie przyszli na piechotę. Kancelarię premiera od dawnej siedziby prezydentów dzieli zaledwie kilkaset metrów.
To pierwsza Rada Gabinetowa w historii rządu PO-PSL. Atmosfera przed spotkaniem była bardzo napięta, co nie wróżyło dobrze. Zarówno po stronie rządu, jaki i prezydenta słychać było pełne oczekiwania i pretensji komentarze. – Platforma oczekuje, że prezydent przedstawi receptę na uzdrowienie służby zdrowia. Rząd nie powinien jednak zrzucać na prezydenta odpowiedzialności za służbę zdrowia, ani też na posłów (kluby PO i PSL ma złożyć w Sejmie pakiet ustaw zdrowotnych – red.) – stwierdził na antenie TVN24 szef gabinetu prezydenta Maciej Łopiński. – Prezydent chce się dowiedzieć, co rząd zrobi z kryzysem w służbie zdrowia, jaki ma plan reform.
Politycy Platformy podobnie, jak przed ubiegłotygodniowym spotkaniem Lacha Kaczyńskiego z przedstawicielami klubów parlamentarnych w sprawie służby zdrowia znów poddawali w wątpliwość intencje prezydenta. I padały te same argumenty. - Lech Kaczyński stosuje do rządu PO-PSL inną miarę niż do gabinetu Prawa i Sprawiedliwości. Gdy na ulicach Warszawy strajkowały pielęgniarki, prezydent Rady nie zwoływał – argumentował w TVN24 minister w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP