Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki Małgorzaty Zwiercan. W zeszłym roku podczas posiedzenia Sejmu posłanka głosowała za Kornela Morawieckiego.
Prokuratura Okręgowa, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, wystąpiła z wnioskiem za pośrednictwem Prokuratury Generalnej. Śledztwo dotyczy przekroczenia uprawnień służbowych przez funkcjonariusza publicznego – posłanki na Sejm RP, za co grozi do trzech lat więzienia.
- Chodzi o zachowanie, do jakiego doszło w trakcie głosowania podczas 16. posiedzenia Sejmu, 14 kwietnia 2016 roku – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński.
Dodał, że w związku ze skierowaniem wniosku śledztwo zostało zawieszone "do czasu uzyskania Uchwały Sejmu RP w przedmiocie wyrażenia zgody na pociągniecie posłanki do odpowiedzialności karnej".
Wykluczona z partii
Małgorzata Zwiercan, wówczas posłanka Kukiz’15, zagłosowała za partyjnego kolegę – Kornela Morawieckiego. W głosowaniu tym Sejm wybrał kandydata PiS prof. Zbigniewa Jędrzejewskiego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego w miejsce kończącego kadencję prof. Mirosława Granata.
Opozycyjne kluby umówiły się, by nie brać udziału w tym głosowaniu, chciały tym samym doprowadzić do braku kworum i zablokowania wyboru sędziego. W głosowaniu wzięło jednak udział kilkoro posłów klubu Kukiz'15, w tym posłanka Zwiercan.
Po tym zdarzeniu została wykluczona z partii. Obecnie jest w kole poselskim Wolni i Solidarni, podobnie jak Kornel Morawiecki.
"Nie naruszyliśmy konstytucji"
Gdy głosowanie "za kolegę" wyszło na jaw, Zwiercan i Morawiecki wydali oświadczenie, w którym "stanowczo sprzeciwili się nagonce" rozpętanej - według nich - "przez media i część ich kolegów posłów". "Nagonce niesłusznej i bezpodstawnej, mającej podłoże wyłącznie polityczne" - stwierdzili Zwiercan i Morawiecki.
"Nie naruszyliśmy konstytucji ani regulaminu Sejmu, nie uchybiliśmy etyce poselskiej" - oświadczyli.
- Ja się odwracałam i wołałam do tyłu, żeby zawołali Kornela, bo wiedziałam, że on jest i że chce głosować. To nawet nie było głosowanie za Kornela - tłumaczyła 20 kwietnia zeszłego roku w programie "Tak jest" w TVN24 Zwiercan.
- W żadnej mierze nie zamierzałam niczego ukryć. To był moment. Byłam posłańcem Kornela, ale cały czas czekając, że może zdąży sam zagłosować - dodała.
Podkreśliła, że Morawiecki nie prosił jej, by zagłosowała za niego. - Na temat głosowania rozmawialiśmy bardzo dużo. Dostaliśmy rekomendację z klubu. Rekomendacja Staszka Tyszki (wicemarszałek Sejmu z Kukiz'15 - red.) była taka, że mamy głosować przeciw. My z Kornelem zaczęliśmy głosować i mówimy, że nie godzimy się na taki układ z tego względu, że nie chcemy opisywać się po żadnej ze stron, że wstrzymujemy się od głosu, bo to nie jest nasz spór - wyjaśniała.
Obejrzyj całą rozmowę z Małgorzatą Zwiercan w "Tak jest":
Autor: js//rzw / Źródło: PAP, TVN24