Już w czwartek Prokurator Generalny Andrzej Seremet może dostać na biurko analizę wniosku w sprawie uchylenia immunitetu Antoniemu Macierewiczowi. Czy po Nowym Roku wyśle wniosek do Sejmu? Według opinii prawników powinien. Prokuratorzy zarzucili Macierewiczowi m.in. że w raporcie z likwidacji WSI ujawnił dane pozwalające zidentyfikować zagranicznych agentów polskiego wywiadu.
- Opinia będzie gotowa do końca tego tygodnia, być może w czwartek. Zapozna się z nią Andrzej Seremet. Decyzję w sprawie wniosku podejmie w poniedziałek lub we wtorek 3 stycznia – powiedział tvn24.pl prokurator Maciej Kujawski, zastępca rzecznika prasowego Prokuratora Generalnego. Jaka to będzie decyzja? Tego Kujawski nie chce zdradzić.
Będzie miał wątpliwości?
Opinia będzie gotowa do końca tego tygodnia, być może w czwartek. Zapozna się z nią Andrzej Seremet. Decyzję w sprawie wniosku podejmie w poniedziałek lub we wtorek 3 stycznia. prokurator Maciej Kujawski
Z ustaleń tvn24.pl wynika, że Seremet powinien skierować do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Macierewicza. Potwierdza to m.in. opinia ostatniego szefa Prokuratury Krajowej. - Prokurator Generalny nie ma prawnej możliwości nie skierować do Sejmu wniosku o uchylenie poselskiego immunitetu. Nawet jeżeli by nie zgadzał się z argumentacją prawną zawartą w takim wniosku to nie może nakazać prokuratorom ani tego wniosku wycofać ani zmienić jego treści – mówi tvn24.pl prokurator Edward Zalewski, obecnie przewodniczący Krajowej Rady Prokuratury.
Gdyby się jednak okazało, że Seremet ma powody by wątpić w podstawy wniosku może zrobić tylko jedno. - Polecić prokuratorowi apelacyjnemu w Warszawie by ten osobiście przejął śledztwo i cofnął postanowienie o przedstawieniu zarzutów, które wydali jego prokuratorzy – twierdzi Zalewski. Od razu jednak dodaje, że to bardzo ryzykowny ruch. - Prokurator apelacyjny wcale nie musi się słuchać polecenia Prokuratora Generalnego – tłumaczy przewodniczący KRP.
Prokuratura Generalna nie miała uwag
Prokurator Generalny nie ma prawnej możliwości nie skierować do Sejmu wniosku o uchylenie poselskiego immunitetu. Nawet jeżeli by nie zgadzał się z argumentacją prawną zawartą w takim wniosku to nie może nakazać prokuratorom ani tego wniosku wycofać ani zmienić jego treści. prok. Edward Zalewski, przew. Krajowej Rady Prokuratury
Dlaczego? Szefem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie jest Dariusz Korneluk. Na początku grudnia poparł wniosek swoich prokuratorów o uchylenie immunitetu Macierewiczowi. Wątpliwe by teraz zmienił tę decyzję.
Zapytaliśmy go jednak czy by to zrobił? - To ja przesyłałem do Prokuratora Generalnego wniosek, przedstawiony przez prokuratorów prowadzących to śledztwo. Nie skorzystałem wtedy z uprawnienia do przejęcia śledztwa i zmiany decyzji w sprawie wystąpienia o uchylenie immunitetu – odpowiada tvn24.pl Korneluk.
Oficjalnie, szefowie warszawskiej apelacji tonują nastroje. Ale podkreślają, że tylko ich prokuratorzy mogą podjąć decyzję o co zrobić z ewentualnymi uwagami Seremeta.
- Jeżeli dostaniemy wniosek z powrotem to go przeanalizujemy. Jeżeli faktycznie uznamy, że jest coś do poprawienia to, to zrobimy - mówi Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Opinię dla Seremeta w sprawie Macierewicza przygotowuje prokurator Cezary Kamiński z Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Generalnej. Kamiński od dłuższego czasu dłuższego czasu sprawuje „czynny nadzór służbowy” nad sprawą Macierewicza, czytał akta śledztwa, dyskutował z prokuratorami. Według naszych ustaleń nie miał on krytycznych uwag w sprawie zebranych dowodów.
„Fałszerstwo intelektualne”
O uchylenie immunitetu wnioskowała Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie byłego szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Śledczy chcą przedstawić mu trzy zarzuty - przekroczenia uprawnień, ujawnienia informacji niejawnych oraz fałszerstwa intelektualnego, czyli poświadczenia nieprawdy w oficjalnym dokumencie (raport w sprawie WSI – red.), który wystawił jako funkcjonariusz publiczny.
Ustaliśmy, że dwa z tych zarzutów dotyczą m.in. ujawnienia w raporcie z weryfikacji WSI danych, które umożliwiły identyfikację zagranicznych agentów służb wojskowych. Innym powodem jest także podanie nieprawdziwych danych o jednym z oficerów WSI. W raporcie przypisano mu prace w zupełnie innej komórce niż w rzeczywistości, a także obarczono winą za nieprawidłowości, których nie popełnił. Kolejnym powodem jest zdradzenie tajnych informacji w raporcie na temat działalności polskich służb cywilnych, a także ich metod działania poza granicami Polski. Były oficer, o którym podano nieprawdziwe informacje został uznany za pokrzywdzonego w śledztwie. Wśród pokrzywdzonych jest też grupa ITI. W raporcie podano pomawiające spółkę informacje, według których miała ona rzekomo powstać przy wsparciu wojskowych służb specjalnych. W sumie za pokrzywdzonych prokuratorzy uznali 28 instytucji, firm i osób fizycznych.
Sprawdzali rolę prezydenta
Prokuratorzy musieli też zbadać odpowiedzialność Lecha Kaczyńskiego. Bowiem to tragicznie zmarły prezydent zdecydował o publikacji raportu, w którym – według prokuratorów – znalazły się informacje niejawne. Jednak śledczy uznali, że prezydent nie miał innego wyjścia jak zdecydować o publikacji raportu. Tak nakazywała mu ustawa z czerwca 2006 roku mówiąca m.in. o likwidacji WSI. Oskarżyciele uznali, że pełną odpowiedzialność ponosi tylko Macierewicz bowiem to on był autorem raportu i decydował o tym, co się w nim znajdzie.
Przedawnienie dopiero w 2017 roku
Media alarmowały, że w lutym 2012 roku sprawa Macierewicza się przedawni i nie będzie można go postawić przed sądem. Seremet w Radiu RMF FM twierdził, że jeżeli Sejm do lutego nie uchyli immunitetu posłowi to przedawni się wątek przekroczenia uprawnień ( minie pięć lat od momentu publikacji raportu – przyp. red.). Zbadaliśmy tę sprawę. Nasi rozmówcy tłumaczą, że Macierewicz nie popełnił trzech odrębnych przestępstw. Zdaniem warszawskich prokuratorów całe zachowanie Macierewicza w sprawie raportu z weryfikacji WSI pasowało do trzech przepisów kodeksu karnego, które opisują trzy, różne przestępstwa. - W takim przypadku mówimy o „kumulatywnym zbiegu przepisów”. Oznacza to, że przedawnienie liczy się dla przestępstwa zagrożonego najwyższą karą. Traktujemy czyn Macierewicza jako jeden, który naruszył trzy przepisy kodeksu karnego – mówi Szymon Liszewski, naczelnik Wydziału V warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej. W przypadku Macierewicza najwyższa kara jaka może mu grozić to 8 lat za ujawnienia informacji niejawnych. W efekcie cała sprawa przedawnia się dopiero w 2017 roku. "Gazeta Wyborcza" napisała w środę, że ta konstrukcja zarzutów teraz wzbudziła zastrzeżenia Prokuratury Generalnej.
„Pionierska praca”
Dlaczego śledztwo w sprawie Macierewicza trwa już 4 lata? Prokuratorzy tłumaczą, że w przypadkach, które badali musieli sprawdzić pracę komisji weryfikacyjnej WSI. Jeżeli odkrywali, że w raporcie podano nieprawdę, musieli sami przeprowadzić własne śledztwo w archiwach Służby Kontrwywiadu i Służby Wywiadu i przesłuchać świadków, którzy zostali pominięci przez komisję weryfikacyjną. Tłumaczą też, że musieli się nauczyć języka i zwyczajów wojskowych służb by dobrze zrozumieć czym się zajmują. Poza tym w niektórych przypadkach bardzo długo trwały procedury udostępniania najtajniejszych dokumentów o pracy operacyjnej służb wojskowych. Te służby musiały najpierw utajnić treści, których nie mógł zobaczyć nawet prokurator, a dopiero potem udostępnić je śledczym. - To była pionierska praca Prokuratury. Materia była bardzo skomplikowana – uważa prokurator Tyl.
Maciej Duda/fac
Źródło: tvn24.pl