Obowiązujące prawo jest dobre i na jego podstawie można było odmówić rejestracji jednej z manifestacji, które starły się na ulicach Warszawy 11 listopada - uważa prof. Piotr Kruszyński. Krytykuje jednocześnie władze stolicy za brak takich działań. Innego zdania jest były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień. W jego opinii ustawę o zgromadzeniach należy zmienić, a decydowanie ws. demonstracji przerzucić z samorządów na wojewodów.
Prof. Kruszyński skrytykował w TVN24 władze stolicy za to, że nie odmówiły rejestracji jednej z demonstracji, które 11 listopada starły się na ulicach Warszawy ("Marsz Niepodległości" i "Kolorowa Niepodległa").
- Można było przynajmniej te manifestacje rozdzielić, zezwolić na przemarsz w różnych częściach miasta, bo podstawy prawne są - powiedział karnista. - Nawet uczeń szkoły podstawowej mógłby przewidzieć, że może dojść do tzw. zadymy. Takie manifestacje wzbudzają agresję, poza tym była zapowiedź blokady ("Marszu Niepodległości przez "Kolorową Niepodległą" - red.) - dodał.
W jego opinii, choć szczytne są, jak się wyraził intencje prezydenta, to zmiana prawa nie jest potrzeba (po zamieszkach w stolicy podczas Święta Niepodległości rozgorzała dyskusja na temat zmian w prawie tak, by więcej nie dopuścić do starć na ulicach, za za zmianami w prawie opowiedział się prezydent i premier).
- Prawo w Polsce jest dobre, przecież ustawa o zgromadzeniach wyraźnie stwierdza, że jeśli takie zgromadzenie zagrażałoby życiu lub zdrowiu, to można odmówić rejestracji i tak się powinno zrobić w tej sytuacji - ocenił prof. Kruszyński.
Podzielił jedynie opinię prezydenta i premiera, że należałoby tak doprecyzować przepisy, żeby na demonstracjach nie można było zakrywać twarzy. - W Niemczech jeszcze pod koniec lat 80. wprowadzono takie przepisy - przypomniał prof. Kruszyński. - Jest to słuszne, gdyż pozwala na identyfikację chuliganów, podobnie jak stadionowych bandytów.
Nie zgodził się natomiast z sugestią prezydenta, by można było obciążyć organizatorów zniszczeniami, do jakich dochodziłoby podczas demonstracji. - To jest trudna sprawa, bo wymagałoby to zmiany prawa cywilnego, w grę wchodzą też przepisy odpowiedzialności odszkodowawczej z tytuły czynów niedozwolonych - zaznaczył prof. Kruszyński.
Niech zajmie się tym wojewoda
Z kolei były prezes TK uważa, że trzeba zmienić ustawę o zgromadzeniach, która - jak przypomniał - przyjęta została na początku transformacji. - Byłem wtedy senatorem i pamiętam, w jakiej atmosferze ją uchwalaliśmy, takiej idealistycznej wiary, że demonstracje w III RP będą pokojowe - zaznaczył Stępień.
I dodał: - Ustawa pochodząca z poprzedniej epoki, szumnego okresu rodzenia się demokracji, wymaga - po konfrontacji z życiem - solidnego przejrzenia - ocenił były prezes TK. - Może napisania na nowo, a już na pewno pewnych nowelizacji - zaznaczył.
Były prezes TK przypomniał, że wszystkie zadania w zakresie zgody i zabezpieczania demonstracji zostały przerzucone na gminę. Tymczasem - w jego opinii - należałoby na nowo zastanowić się, kto powinien być organem decydującym. - Ciężar powinien być przesunięty na wojewodę, jako przedstawiciela rządu w terenie z możliwością odwołania się do ministra - powiedział Stępień.
Warto się też - w opinii byłego prezesa TK - zastanowić nad zmianą przepisów ws. kwestii krzyżowania się demonstracji i zasłaniania twarzy przez uczestników demonstracji. - Jeśli stworzymy odpowiednią normę, precyzyjną, nie budzącą wątpliwości, to TK na pewno nie będzie miał zastrzeżeń - powiedział Stępień, dodając że każde prawo można ograniczyć. - Prawa obywatelskie mogą być ograniczone zgodnie z zasadą proporcjonalności.
W opinii Stępnia w ustawie o zgromadzeniach, można napisać m.in., że drogi manifestacji nie mogą się krzyżować.
W tej sytuacji, jego zdaniem, nie jest konieczna zmiana w konstytucji, a nawet niepożądana (mówił o niej m.in. w sobotę premier Donald Tusk). - Prawo do głoszenia poglądów jest dobrze sformułowana, dobrze też są skonstruowane przesłanki do ograniczenia tego prawa - ocenił Stępień. Dodając, że kwestię demonstracji należy uregulować na poziomie ustaw.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24