Prezydent USA Donald Trump podczas wizyty w Warszawie będzie miał okazję wyjaśnić swój stosunek do artykułu 5. traktatu NATO - uważają amerykańscy komentatorzy.
Prezydent Trump podczas swojego debiutu na forum NATO w Brukseli w maju rozczarował europejskich sojuszników, rezygnując z opowiedzenia się za kluczowym artykułem 5. Traktatu Waszyngtońskiego (zwanego także Traktatem Północnoatlantyckim) z roku 1949. Stanowi on rdzeń NATO, określając obowiązek kolektywnej obrony "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Został zastosowany tylko raz w historii sojuszu, kiedy sojusznicy pospieszyli na pomoc po atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych. NATO przyjęło wówczas 8-punktowy plan działania. W jego ramach m.in. samoloty bojowe 13 państw członkowskich NATO, w tym "latające radary" AWACS, rozpoczęły patrolowanie przestrzeni powietrznej Stanów Zjednoczonych, okręty bojowe NATO zaczęły patrolować wody Morza Śródziemnego.
"Błąd, który będzie miał realne, poważne konsekwencje"
Zdaniem amerykańskich komentatorów zachowanie Trumpa w Brukseli było nie tylko rozczarowujące, ale także nietaktowne, bowiem amerykański prezydent wykorzystał uroczystości upamiętniające tragiczne wydarzenia 11 września 2001 r. do zwrócenia uwagi przywódcom państw członkowskich Sojuszu na niedostateczne wydatki na wspólną obronę. Demokratyczny senator Benjamin Cardin z komisji stosunków zagranicznych określił brukselskie wystąpienie Trumpa jako "niezręczne". Richard Haass, prezes think tanku Council on Foreign Relations podczas burzy protestów przypomniał, że Trump - który wcześniej podczas kampanii wyborczej nazwał NATO "anachronicznym" - ani razu "nie opowiedział się jednoznacznie ani nie podtrzymał amerykańskich zobowiązań wynikających z artykułu 5". Thomas Donnelley, ekspert konserwatywnego think tanku American Enterprise Institute, uznał, że "porażka w spełnieniu podstawowego oczekiwania związanego z tą podróżą stała się nagłówkiem całej podróży Trumpa". Nicholas Burns, były ambasador przy NATO w republikańskiej administracji prezydenta George'a Busha, stwierdził, że Trump "nie zachowuje się jak przywódca Zachodu" w przeciwieństwie do swych poprzedników. Strobe Talbott, były zastępca sekretarza stanu w demokratycznej administracji prezydenta Billa Clintona, uznał pominięcie przez Trumpa artykułu 5. "za błąd, który będzie miał realne, poważne konsekwencje".
"Trump odrobił brak zaufania w przynajmniej 90 procentach"
Konserwatywny dziennik "Wall Street Journal" przypomniał 26 maja, że w trzecim akapicie wystąpienia Trump wspomniał, że art. 5 został zastosowany po raz pierwszy i jedyny w historii, kiedy sojusznicy z NATO "szybko i zdecydowanie przyszli na pomoc" Ameryce po atakach 11 września. "Czy rzeczywiście Trump przemawiając podczas uroczystości poświęconej art. 5, jednoznacznie wymieniając i chwaląc użycie art. 5. po atakach 11 września, chciał przekazać w ten sposób, że nie wierzy w art. 5? - pytał zespół redakcyjny "WSJ". Redakcja przyznała, że "problem wiarygodności Trumpa w NATO rozpoczął się, kiedy podczas kampanii nazwał Sojusz "anachronicznym". "Jednak od tego czasu, popierając, wbrew zaciętej opozycji Rosji, przyjęcie do NATO Czarnogóry, zgadzając się na rozmieszczenie sił NATO na wschodnich rubieżach sojuszu, przyczyniając się do zaangażowania NATO w koalicję walczącą z Państwem Islamskim, Trump odrobił brak zaufania w przynajmniej 90 procentach" - napisał "WSJ".
"Rozdźwięk w administracji USA"
Portal Politico zauważył, że pominięcie przez Trumpa art. 5. rozczarowało nie tylko przywódców NATO, ale także najbliższych doradców prezydenta w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego: ministra obrony Jamesa Mattisa, sekretarza stanu Rexa Tillersona i doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMastera. Susan Glasser, autorka artykułu w Politico, powołując się na anonimowo cytowanych wysokiej rangi przedstawicieli Białego Domu, poinformowała, że o pominięciu przez Trumpa jednoznacznego opowiedzenia się przez Stany Zjednoczone za artykułem 5., które znajdowało się w ostatecznym tekście jego wystąpienia, zadecydował albo sam Trump, albo "nacjonalistyczny doradca strategiczny prezydenta Steve Bannon i jego pomocnik polityczny Stephen Miller".
Opowiedział się za art. 5
Trump po raz pierwszy zdecydowanie i jednoznacznie opowiedział się za art. 5 podczas wizyty w Waszyngtonie prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa na początku czerwca. Podczas wspólnej konferencji prasowej powiedział wtedy, że "w pełni zobowiązuje Stany Zjednoczone do artykułu 5", co, jak sugerował dziennik "New York Times", było związane z gotowością Rumunii do zakupu amerykańskiej broni i sprzętu wojskowego. Amerykański Kongres w senackiej ustawie o zaostrzeniu sankcji wobec Rosji dodał poprawkę o znaczeniu art. 5. Amerykańscy komentatorzy spodziewają się, że prezydent Trump ponowi swoją deklarację w Warszawie. Oczekują tego - stwierdza Susan Glasser - państwa NATO sąsiadujące z Rosją, które bardziej od terroryzmu obawiają się agresywnych poczynań Moskwy na swoich granicach. Trump - jak napisał, zapowiadając wizytę prezydenta w Polsce, dziennikarz Associated Press Ken Thomas - ma podczas obecnej wizyty w Europie "drugą okazję do zrobienia pierwszego wrażenia".
Autor: js/ja/jb / Źródło: PAP