To, co się wydarzyło z tymi pieniędzmi i z tym konkursem, jest karygodne - ocenił w TVN24 Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Odniósł się do kwestii dotacji z publicznych pieniędzy przeznaczanych przez resort edukacji ministra Przemysława Czarnka na zakup nieruchomości dla organizacji zbliżonych do PiS. Dodał, że jeśli nie będzie zmiany w kontekście funkcjonowania prokuratury, "odpowiedzialności" by się nie spodziewał.
Dziennikarze tvn24.pl opisali, jak pieniądze z funduszu ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka trafiały do organizacji zbliżonych do PiS. Wielomilionowe dotacje przeznaczane były na zakup nowych siedzib.
Jednocześnie wiele organizacji zajmujących się edukacją oraz placówek dydaktycznych nie otrzymało z budżetu resortu ani złotówki. Ponad połowa z 46 nagrodzonych organizacji dostała wcześniej negatywne opinie na temat swoich wniosków.
Jedna czwarta organizacji dofinansowanych z funduszu ministra edukacji Przemysława Czarnka powstała nie dawniej niż w 2019 roku. Niektóre krótko przed rozstrzygnięciem konkursu.
"Sytuacja, która nie powinna mieć miejsca"
Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, stowarzyszenia pełniącego działalność strażniczą, zajmującego się między innymi kwestiami zapewniania dostępu do informacji publicznych i pomocą prawną z tym związaną, mówił, że to jest "zupełnie niepożądana historia". - Pewnie każdy by tak chciał, ale nie za publiczne pieniądze i nie na publicznym majątku - powiedział.
Dodał, że wiele konkursów jest tak budowanych, że "aby uzyskać większe granty, większe pieniądze, trzeba wykazać się wieloletnim doświadczeniem".
- Ta historia, o której rozmawiamy teraz, jest wyjątkowa, jeżeli jakaś organizacja istnieje chwilę, to dostaje duże pieniądze czy majątek. Moim zdaniem nie jest to dobre, szczególnie, że przekazujemy środki publiczne i środki publiczne powinny być pod troską wszystkich, ale też organizacji społecznych - ocenił Osowski.
Zauważył również, że "wiele tych organizacji, fundacji czy stowarzyszeń, które w tym konkursie dostały pieniądze, są w jakimś zakresie powiązane z politykami aktualnie rządzącymi". Ocenił, że "to jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca".
Został zapytany, jak nazwać sytuację, kiedy fundatorem czy członkami danej organizacji są czynni politycy - europosłowie, członkowie rządu. - Jest to minimum konflikt interesów, a moim zdaniem powinno być to na pewno zbadane przez organy ścigania, czy odpowiednie służby w takim kontekście, czy nie doszło do niepożądanych czynników, czy ten konkurs był w porządku, czy wszystkie procedury były zachowane - mówił gość TVN24.
Osowski: to, co się wydarzyło z tymi pieniędzmi i z tym konkursem, jest karygodne
Prezes zarządu Watchdog Polska odniósł się do kwestii nagradzania organizacji, które miały najpierw negatywną opinię na temat wniosku.
Powiedział, że to nie jest nowa procedura w konkursach, ale "naganna". - Po to są komisje konkursowe, eksperci, żeby decydowali, żeby zachować pewną bezstronność. Tak jak powiedziałem, to nie jest coś nowego, natomiast w tym wypadku, w całości to jest, użyję tego słowa, karygodne. To, co się wydarzyło z tymi pieniędzmi i z tym konkursem, jest karygodne - mówił Szymon Osowski.
Dodał, że "to też pokazuje, że czeka nas duża dyskusja nad zmianami tego, jak są przyznawane publiczne pieniądze".
Pytany był również, czy mogą iść za tym jakieś konsekwencje prawne. - Minister sprawiedliwości, prokurator generalny jest czynnym politykiem większości rządowej, premier już uniewinnił, bym tak powiedział, wszystkich w tym konkursie. Jeżeli nie będzie zmiany, czy politycznej, ale też zmiany w kontekście funkcjonowania Prokuratury Generalnej, Ministerstwa Sprawiedliwości, to takiej odpowiedzialności na dziś bym się nie spodziewał - powiedział.
Dodał, że liczy na to, że w przyszłości cała procedura zostanie zbadana. - Na dziś możemy się oburzać - ocenił prezes zarządu Watchdog Polska w rozmowie z TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24