Widzialna ręka rodziców atakuje MEN. Na razie – faksami i mailami. - Nie jestem wirtualny, naprawdę żyję, pracuję i płacę podatki. I nie chcę, żeby moje sześcioletnie dziecko szło do nieprzygotowanej szkoły – piszą rodzice związani z akcją "Ratuj maluchy". Ich apele trafiły także do nas na skrzynkę Kontakt TVN24.
Apel, odcisk dłoni i rodzinne zdjęcie: takie maile i faksy wpłynęły do MEN i kancelarii premiera. Wysłali je zaniepokojeni rodzice sześciolatków.
- Jestem przeciwny reformie proponowanej przez MEN i popieram akcję Ratujmaluchy.pl. Nie jestem wirtualny, jak to sugeruje Ministerstwo Edukacji – napisał na Kontakt TVN24 pan Mateusz. - Docierają do mnie głosy, iż pracownicy MEN twierdzą, że 31 tys. rodziców, którzy podpisali się pod protestem przeciwko projektowi pospiesznego i nieprzygotowanego obniżeniu wieku szkolnego - nie istnieje. Dlatego chciałbym Państwa zapewnić, że naprawdę żyję, pracuję, płacę podatki, można mnie codziennie spotkać w Gdańsku – wtóruje pan Stanisław. Te same maile otrzymał resort edukacji.
"MEN rozpuszcza plotki"
Akcję „Widzialna ręka” koordynuje portal Ratuj Maluchy, centrum ruchu oporu przeciw nieprzygotowanej – jak twierdzą rodzice – reformie. - Według naszych informacji MEN rozpuszcza plotki, że wpisy na naszym portalu wpisaliśmy sami. Słyszeliśmy też, że MEN prosi dziennikarzy, żeby nas nie zapraszali. Czujemy się lekceważeni i chcemy pokazać Ministerstwu, że istniejemy – wyjaśnia pomysł akcji w rozmowie z tvn24.pl Tomasz Elbanowski, współtwórca Ratuj Maluchy.
Sam ma czwórkę dzieci, z których najmłodsze ma kilka miesięcy, a najstarsza córeczka – 6 lat. To ją najwcześniej obejmie przygotowywana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej reforma. Co prawda przez najbliższe trzy lata to rodzice będą decydować, czy poślą swoje dziecko do pierwszej klasy, czy do przedszkola, ale zaniepokojeni rodzice już biją na alarm. - Uważam że ten projekt jest nieprzygotowany. Czy żądanierzeczywistegoprzygotowania szkół zanimtrafią do nich sześciolatki to naprawdę tak dużo? – pyta w mailu do ministerstwa pan Stanisław.
MEN: nic podobnego
Rodzice chcą włączyć się w stworzenie lepszej ustawy. - Chcemy tylko zacząć poważnie rozmawiać z ministerstwem. Bo dotychczas MEN przekonuje nas tylko do swojego pomysłu, a nie słucha naszych opinii ani zdania ekspertów - wyjaśnia Tomasz Elbanowski. Jak dodaje, rodzice nie chcą w ten sposób dezorganizować pracy rządu przez spamowanie ich serwerów czy zatykanie faksów, dlatego na najważniejsze adresy i numery przesłali tylko kilka wiadomości. Pozostałe trafiły do biur prasowych.
- Rzeczywiście, otrzymaliśmy dokładnie 31 faksów i 53 maili – mówi nam rzeczniczka MEN Barbara Milewska. Zarzutom rodziców zdecydowanie zaprzecza. – Naciski na dziennikarzy? To niepoważne. Takie praktyki są nam obce – zapewnia.
O co chodzi w reformie?
Projekt ustawy w ciągu miesiąca ma trafić do Sejmu. MEN docelowo chce obniżyć wiek szkolny dla wszystkich dzieci, ale daje rodzicom trzy lata na przekonanie się do tego pomysłu, a szkołom – na dostosowanie się do potrzeb sześciolatków. 1 września 2009 do szkoły pójdą tylko te maluchy, których rodzice wyrażą na to zgodę. W przyszłym roku budżet przeznacza na doposażenie szkół i subwencje oświatowe 347 mln zł.
Źródło: tvn24.pl, Kontakt24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt TVN24