- Jestem człowiekiem pracującym od ośmiu lat w IPN. Utożsamiam się z Instytutem i szanuję swoje miejsce pracy. Mój list do Lecha Wałęsy niczego nie zmienia. To jest wolny kraj, jest wolność słowa i ja z tej wolności słowa skorzystałam - mówi Maria Dmochowska. Wiceprezes IPN ostro zaprotestowała przeciw publikacji książki o Lechu Wałęsie pod szyldem Instytutu.
Maria Dmochowska w liście do szefa IPN Janusza Kurtyki oraz do samego Lecha Wałęsy oficjalnie wystąpiła przeciwko publikacji kontrowersyjnej książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, w której zarzucają legendarnemu przywódcy "Solidarności" związki z komunistyczną bezpieką. Były prezydent opublikował go na swojej stronie internetowej.
Wiceprezes IPN nie widzi jednak powodów, aby list do byłego prezydenta mógł być przyczynkiem do jej dymisji. - Ja nawet nie protestowałam - ja po prostu napisałam list i na tym koniec - mówiła dziennikarzom Dmochowska. Jak dodawała, "za bardzo szanuje swoje miejsce pracy", żeby podejmować tak radykalne działania.
Pragnę wyrazić głęboki żal, wstyd i gniew z powodu wydania w Wydawnictwie Instytutu Pamięci Narodowej, pod logo z Orłem Białym, publikacji Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB wobec Lecha Wałęsy". [...] Mój sprzeciw jest tym bardziej uzasadniony, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii. [...] Trzeba postrzegać świat, ludzi i historię z tzw. żabiej perspektywy lub "oczami bezpieki", by zrozumieć z tego wszystkiego tyle, ile autorzy książki. [...] Zapewniam, że do końca walczyłam przeciw wydaniu tej publikacji w Wydawnictwie IPN. Nie chodziło mi oczywiście o ograniczanie wolności słowa, ale o to, by autorzy wydali ją na własną odpowiedzialność, gdziekolwiek. Jest bowiem w moim przekonaniu daleka od misji, jaką ma pełnić Instytut. Dmochowska do Wałęsy
"Włos mi z głowy nie spdanie"
Wcześniej Dmochowska mówiła też o tym w Radiu Zet: - O żadnych spektakularnych krokach w rodzaju dymisji, trzaskania drzwiami i pokazywania języka ja nie myślę. (...) To jest przemyślane - te słowa zwrócone do Lecha Wałęsy w tej sprawie - bo czułam się w obowiązku. To nie jest żaden gest Rejtana. Mnie za ten gest włos z głowy nie spadnie - mówiła Dmochowska.
W liście do byłego prezydenta Dmochowska zdecydowanie odcina się od książki kolegów. - Pragnę wyrazić głęboki żal, wstyd i gniew z powodu wydania w Wydawnictwie Instytutu Pamięci Narodowej, pod logo z Orłem Białym, publikacji Stanisława Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB wobec Lecha Wałęsy". Jest to książka o tym, co w latach dziewięćdziesiątych nie podobało się autorom w życiu politycznym, a także o "Bolku", cokolwiek by to słowo miało w nomenklaturze SB znaczyć. (...) Mój sprzeciw jest tym bardziej uzasadniony, że jest to pierwsza i jedyna publikacja o Lechu Wałęsie, którą IPN przygotował, zamiast podjęcia wysiłku opracowania wieloźródłowej, rzetelnej, pozbawionej elementów publicystycznych, monografii."
"Bohater ze skazą"?
Broniąc Wałęsy, Dmochowska nie wyklucza przy tym, że gdy "stanął w latach 80-tych na pierwszej linii walki o Polskę", był "bohaterem ze skazą". - Sądzę, że miał Pan pełną świadomość realnego, osobistego zagrożenia ze strony wroga, ale także, oczywiście nie w tym samym stopniu, ze strony "przyjaciół". Bardzo trudno w takich warunkach zupełnie się odsłonić, zwłaszcza, gdy idzie się po wspólne zwycięstwo, ryzykując wysoką przegraną. Jeszcze trudniej było to zrobić później - pisze Dmochowska. - Rzetelny historyk to potrafi ocenić, pod warunkiem zachowania zawodowego dystansu - podkreśla.
Według niej, "trzeba postrzegać świat, ludzi i historię z tzw. żabiej perspektywy lub 'Oczami Bezpieki', by zrozumieć z tego wszystkiego tyle, ile autorzy książki". To nawiązanie do wcześniejszej książki Cenckiewicza o tytule "Oczami Bezpieki" właśnie.
"Sprzeciw wobec nagonki"
Dalej Dmochowska pisze: "Zapewniam, że do końca walczyłam przeciw wydaniu tej publikacji w Wydawnictwie IPN. Nie chodziło mi oczywiście o ograniczenie wolności słowa, ale o to, by autorzy wydali ją na własną odpowiedzialność, gdziekolwiek. Jest bowiem w moim przekonaniu daleka od misji, jaką ma spełniać Instytut.".
- Nie wolno tego, cośmy przeżyli, wykorzystywać do nagonki. Nie wolno do nagonki wykorzystywać historii Lecha. Protestuję przeciwko tej książce. Czasy inkwizycji już się skończyły - mówi w rozmowie z "Newsweekiem".
Listy protestacyjne
Dmochowska napisała też list do prezesa Janusza Kurtyki, który podjął decyzję o wydaniu książki. Jak pisze "Newsweek", w liście do Kurtyki Dmochowska, która przeczytała już maszynopis książki Cenckiewicza i Gontarczyka, kwestionuje jej historyczną wartość. Dmochowska zapewnia, że na razie nie poda się do dymisji i skupi się na proteście.
Wiceprezes z kartą opozycyjną
Maria Dmochowska od lat 70 działała w opozycji, a w czasie II wojny światowej należała do Armii Krajowej. W wyborach w 1989r. została posłanką "Solidarności", potem związana była z Unią Demokratyczną.
Reakcja IPN
- Prezes wyraża żal z powodu wypowiedzi pani Dmochowskiej, bo nie był o niej uprzedzony i o wszystkim dowiedział się z mediów - powiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Jak dodał, że "pani wiceprezes ma pełne prawo do wyrażania swoich opinii, choć z zawodu nie jest historykiem, ale lekarzem".
Przewodniczący kolegium IPN Andrzej Chojnowski pytany o sprawę Dmochowskiej powiedział PAP w poniedziałek, że nie będzie jej komentował, bo "jej nie zna". Nie potrafił powiedzieć, czy zajmie się nią kolegium.
Źródło: Newsweek, PAP, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24