- Gdyby kontroler stwierdził, że nie widzi ich na radarze, to byłoby to wyraźnie ostrzeżenie dla załogi, że trzeba tym bardziej uważać co się robi, bo kontroler nie jest w tym momencie pomocą - mówił o roli wieży w Smoleńsku Edward Łojek, inżynier lotniczy i członek komisji Millera. Kwestia tego, czy kontrolerzy zawinili, to jedna z różnic między polskim raportem i dokumentem MAK.
We wtorek MAK skomentował polski raport opracowany przez komisję szefa MSWiA Jerzego Millera dotyczący przyczyn katastrofy smoleńskiej. Podobnie jak podczas styczniowej konferencji, Rosjanie nie dopatrzyli się winy po swojej stronie, którą odnotowano z kolei w polskim dokumencie.
"Gdyby wiedzieli..."
Członek polskiej komisji Edward Łojek podkreślał w TVN24, że na działania załogi wpływ miała m.in. niewiedza, że cały system podchodzenia do lądowania nie jest w pełni sprawny. Chodzi głównie o zapewnienia wieży kontroli lotów, że zgodnie z tym co widzą na swoich urządzeniach samolot znajduje się na kursie i na ścieżce, a co nie było prawdą.
- Gdyby załoga wiedziała, że Rosjanie ich nie widzą, to musiałaby wziąć pod uwagę, że system nie jest w pełni sprawny i podnieść swoje minima - mówił ekspert. - Utwierdzanie ich, że są na ścieżce i na kierunku, utwierdzało ich, że podejmują właściwe decyzje - dodał.
Podkreślił, że nie wiadomo, dlaczego wieża utwierdzała załogę w słuszności jej decyzji. - Było sporo elementów, które mogły zakłócać echo samolotu na radarze. Te urządzenia na wieży są dość archaiczne - mówił.
Broni polskiego raportu
Łojek komentował też zarzuty Rosjan, że w tłumaczeniu, które dostali były pewne nieścisłości i niedokładności w sformułowaniach. - Sadzę, że bierze się to stąd, że myśleliśmy, że raport będzie czytany przez szerokie grono ludzi. Normalnie raport czytają fachowcy i używa się fachowej terminologii. Pisząc ten raport staraliśmy się używać sformułowań, które będą zrozumiałe dla szerszego ogółu - tłumaczył.
- Przedstawiliśmy raport, który, jak nam się wydaje, jest oparty na faktach i prawidłowo wyciągniętych wnioskach - dodał.
Polski ekspert mówił też, że Rosjanom brakowało wiedzy o faktach, dotyczących obecności w kokpicie tupolewa gen. Błasika. - My mieliśmy sześć miesięcy dłużej na analizę tego materiału. Rosjanie nie mieli tej transkrypcji, którą my dysponowaliśmy i na podstawie której wyciągnęliśmy wnioski dotyczące obecności generała Błasika w kabinie. Oni nie mogli się oprzeć na tych faktach - tłumaczył.
CAŁĄ PREZENTACJĘ RZĄDOWEGO RAPORTU ZNAJDZIESZ NA www.tvn24.pl/raport
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24