Usunięto usterkę w samolocie Tu-154M o numerze bocznym 102, która uniemożliwiała przeprowadzenie eksperymentu procesowego na potrzeby śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. - Za dwa-trzy dni samolot będzie gotowy do oblotu - poinformował rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz.
Dziś zakończono montaż. - Teraz dokładnie sprawdzane są wszystkie podzespoły tutki. Za dwa-trzy dni samolot będzie gotowy do oblotu o statusie HEAD (przewozów osób pełniących najwyższe funkcje w państwie - red.) - powiedział ppłk Kupracz.
Podkreślił, że dopiero wtedy będzie można mówić o innych lotach Tu-154M, w tym planować eksperyment procesowy na potrzeby śledztwa smoleńskiego.
Usterka opóźniała raport
O usterce w Tu-154M poinformowano 10 lutego. Dzień wcześniej kierujący komisją badającą okoliczności katastrofy minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller powiedział, że prace nad raportem końcowym mogą się przedłużyć o sześć tygodni z powodu usterki urządzenia, którego sprawność jest niezbędna do eksperymentu.
Według pierwotnych zapowiedzi raport polskiej komisji badającej katastrofę miał być gotowy w lutym. W połowie stycznia poinformowano o przygotowaniach do eksperymentu, który ma polegać na próbnym locie bez odwzorowywania warunków atmosferycznych, które panowały 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku.
Dlaczego po "odchodzimy" lot skończył się katastrofą?
Lot Tu-154M o numerze 102 miałby wykazać m.in., czy załoga samolotu numer 101 miała dość czasu na przerwanie zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu, by odejść na drugi krąg bądź odlecieć na lotnisko zapasowe. Eksperyment ma zbliżyć komisję do odpowiedzi na pytanie, dlaczego po komendzie "odchodzimy" lot skończył się katastrofą.
Eksperyment ma być też istotny dla biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Adama Sehna w Krakowie, którzy pracują nad opinią fonoskopijną dla polskiej prokuratury. Może on pomóc biegłym zidentyfikować i rozpoznać niektóre z dźwięków nagranych na czarnej skrzynce.
Ogłoszony w styczniu raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Federacji Rosyjskiej do bezpośrednich przyczyn katastrofy zaliczył zignorowanie ostrzeżeń systemu TAWS, który głosowo ostrzegał o bliskości ziemi i nakazywał poderwanie samolotu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sierż.szt.Jacek Grześkowiak, 36splt