Wraca sprawa ustawy medialnej. Szef SLD chce rozmawiać z Platformą o nowym projekcie. W połowie sierpnia Grzegorz Napieralski wysłał w tej sprawie list do premiera Donalda Tuska - informuje "Newsweek".
To właśnie decyzja Sojuszu zaważyła na tym, że poprzedni projekt ustawy medialnej autorstwa Platformy trafił do kosza. SLD wstrzymał się od głosu, gdy Sejm decydował o losach prezydenckiego weta do tej ustawy. Tym samym nie doszło m.in. do zmiany kierownictwa mediów publicznych (prezesów: TVP - Andrzeja Urbańskiego i Polskiego Radia - Krzysztofa Czabańskiego.
SLD zmienia zdanie?
Obecnie jest szansa na podjęcie rozmów w tej sprawie między SLD a PO. - Składam publicznie obietnicę, że poprzemy wszystkie rozwiązania, które będą sprzyjały rozwojowi kraju - obiecuje Grzegorz Napieralski.
W ocenie politologa, Marka Migalskiego, Grzegorz Napieralski "sprytnie podbił stawkę". - Teraz zarówno PO, jak i PiS będą musiały zaoferować SLD znacznie więcej korzyści niż poprzednio - komentuje w rozmowie z "Newsweekiem".
Platforma zaskoczona
Tymczasem politycy PO są zaskoczeni postawą szefa Sojuszu. Tym bardziej, że ton listu nie zachęca do współpracy. Napieralski m.in. wytknął PO "pychę, legislacyjny uwiąd, brak jakichkolwiek pomysłów i fatalnie przygotowane ustawy". Zarzucił też liderom Platformy brak kultury politycznej, gdy po fiasku rozmów SLD-PO nazywano go "gałganem i cynikiem, który przy kilku butelkach wina przehandlował ustawę medialną".
Chociaż zaskoczeni, politycy PO propozycji jednak nie odrzucają. - Możemy rozmawiać z SLD, ale nigdy z Napieralskim. Poza tym nie nazwałem go gałganem, tylko osobą załganą. Widać jest głuchy, nie tylko na racjonalne argumenty - podkreślił Niesiołowski w rozmowie z "Newsweekiem". Zastrzegł jednak, że ostateczna decyzja w sprawie rozmów z SLD należy do premiera.
List Napieralskiego jak listek figowy
Postawą szefa zdziwieni są także członkowie Sojuszu. Wielu z nich widzi w tym "ukłon w stronę własnych posłów". - Wielu z nas wciąż ma kaca po głosowaniu, w którym przedłużyliśmy żywot PiS-owskiej telewizji. To taki listek figowy, by na najbliższej radzie krajowej mógł powiedzieć: "Zobaczcie, chciałem się dogadać, ale PO nas olała" - tłumaczył "Newsweekowi" jeden z posłów Sojuszu.
Źródło: newsweek.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24