Uratował dziewczynkę tonącą w morzu. "Nie zgrywajmy bohatera nad wodą"

Łopucki brał udział w akcji ratunkowej w Mielnie. Interweniował, kiedy na niestrzeżonej plaży ojciec z córką kąpali się w morzu, mimo wywieszonej 500 metrów dalej czerwonej flagi. Pływali przy dużych falach i w pobliżu falochronu.

Łopucki powiedział w programie "Tak Jest", że samo uderzenie w falochron nie byłoby takie groźne, gdyby nie żyjące na nim skorupiaki, które "tną ciało ludzkie jak żyletki". Zwrócił też uwagę, że w pobliżu falochronu morze ma głębokość dwóch - trzech metrów.

- Kolega zauważył tę dziewczynę i mnie zawołał. Popłynąłem do niej, miała uwięzioną nogę. To są ciężkie, krytyczne chwile - mówił Łopucki. Zwrócił przy tym uwagę na różnicę między umiejętnością ratowania, a pływaniem. - To tak jakby porównać pływanie stylem dowolnym i uczestniczenie w zapasach wodnych - powiedział.

Według niego ratowana osoba jest często w szale, amoku, co może być niebezpieczne dla osoby, która próbuje pomóc tonącemu. Może to spowodować, że w takiej sytuacji ratujący sam będzie potrzebował pomocy - Nie starajmy się zgrywać bohatera. Mamy czyjeś życie przed oczami do uratowania, starajmy się wybrać jak najlepsze rozwiązania - apelował Łopucki.

Od początku maja, kiedy rozpoczął się sezon wypoczynku nad wodą, utonęło już 318 osób. W rozmowie Łopucki wymienił możliwe powody tej sytuacji. Według niego, przy każdej szkole powinien być basen, a lekcje pływania i udzielania pierwszej pomocy powinny na stałe wejść do programu nauczania.

Przypomniał także, aby nie wchodzić do wody po alkoholu, ponieważ jedno czy dwa piwa przy 40-stopniowym upale mogą być śmiertelnym zagrożeniem. Nierozsądne jest także zbyt szybkie wbieganie do wody z nagrzanej od słońca plaży.

- Załamuje mnie postawa plażowiczów wobec ratowników, ich lekceważenie - mówił Łopucki. Dodał, że starają się oni chronić życie ludzkie na plaży, a spotykają się z brakiem szacunku.

Autor: aw/jk / Źródło: tvn24