Rząd wraca do pomysłu ograniczenia zatrudnienia w administracji. Premier Donald Tusk polecił swoim ministrom zwalniać pracowników poszczególnych resortów według obowiązujących przepisów. W ten sposób rząd chce obejść fakt, że ustawę ograniczającą zatrudnienie w urzędach o 10 proc. prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego - twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna".
Według informacji gazety do sierpnia pracę może stracić od kilkuset do dwóch tysięcy urzędników w ministerstwach i w urzędach im podległych. Dokładnie tyle, ile przybyło od czasu jak stery rządu przejęła PO.
Pomimo, że premier polecił stosować obowiązujące jeszcze przepisy, zwalnianie w ten sposób nie będzie łatwe. Zakwestionowana przez prezydenta ustawa opisywała całą procedurę redukcji, bez niej ministrowie będą musieli skorzystać z innych przepisów.
Zwolnienia etapami
Procedura zwalniania urzędników - jak pisze "DGP" - będzie przebiegać w trzech etapach. Najpierw ministerstwa mają wstrzymać nabór i zakazać przyjmowania nowych pracowników na miejsce odchodzących z urzędów. Tak zrobiły już resorty sprawiedliwości, środowiska i infrastruktury. Jak deklarują w Ministerstwie Sprawiedliwości, do drugiej połowy roku resort ma zredukować zatrudnienie o kilkadziesiąt osób.
Jednak zakaz przyjmowania nowych pracowników to nie wszystko. Drugim etapem mają być zwolnienia już pracujących osób. Wszystkie resorty dostały jasną dyspozycję - zredukować jak najwięcej etatów. Program cięć prowadzi już ministerstwo środowiska, obrony narodowej i skarbu państwa.
Gazeta pisze, że rząd do redukcji zatrudnienia chce wykorzystać okresową ocenę w służbie cywilnej. Ma ona być "bardziej drobiazgowa". Oceny mają ruszyć jeszcze w marcu.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"