Rozmawiamy, jak skrócić wymagane procedury, aby pomoc przyszła jak najszybciej. Dobrze pomóc to szybko pomóc - oświadczył premier Donald Tusk na krótkiej konferencji prasowej w Nowej Białej. Szef rządu zapowiedział, że będzie pilnował, aby żadne biurokratyczne procedury nie utrudniały pomocy.
Premier Donald Tusk i wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna przyjechali w sobotę rano na Podhale do miejscowości Nowa Biała w powiecie nowotarskim, aby zapoznać się ze zniszczeniami po gwałtownych opadach deszczu.
- Zastanawiamy się, jak rozstrzygnąć zgodnie z interesami ludzi i przyrody kwestie utrudniające zabezpieczenie miejsc przed atakami żywiołu - mówił Tusk. - Ludzie nie zawiedli - ocenił działania ratunkowe premier.
Premier zapowiedział, że rządowi zależy na tym, aby pomoc dla powodzian dotarła jak najszybciej.
"Władze lokalne z optymizmem"
Sołtys Nowej Białej Józef Majerczak, powiedział, że władze lokalne są optymistycznie nastawione co do zapewnień o pomocy premiera.
- Mam nadzieję, że obietnice zostaną spełnione. Przede wszystkim należy pomóc ludziom z podtopionych domów, a następnie odbudową infrastrukturę - powiedział dziennikarzom sołtys.
Jak powiedział Majerczak, przeszkodą w inwestycjach zabezpieczających przed zalaniem jest rezerwat przyrody. Władze samorządowe mają nadzieję, że nagłośnienie sprawy spowoduje poprawę bezpieczeństwa mieszkańców w przyszłości.
Najgorzej w Nowej Białej
W wyniku gwałtownych ulew na Podhalu najbardziej ucierpiała miejscowość Nowa Biała nad rzeką Białką. Pod naporem wody został tam zniszczony duży most, przerwany wodociąg i sieć energetyczna. Obecnie mieszkańcy Nowej Białej mają zapewnioną wodę pitną i prąd.
We wsi podtopionych jest około 30 domów. 23-osobowa romska rodzina, która została ewakuowana, nadal przebywa w szkole i ma zapewnioną opiekę.
Straty w milionach
Straty w całej Małopolsce oszacowano wstępnie na blisko 160 mln zł. Główne zniszczenia to zerwane przyczółki mostów, zniszczona instalacja wody pitnej, uszkodzenia sieci energetycznej, zniszczone nawierzchnie dróg i brzegi potoków, uszkodzenia i zamulenia kanalizacji.
Odwołano część alarmów i ogłoszono nowe
W związku z przemieszczaniem się fali wezbraniowej na Sanie pomiędzy Przemyślem a ujściem rzeki do Wisły oraz w związku ze spadkiem wód na Wisłoce i Wisłoku ogłoszono alarmy powodziowe dla sześciu nowych powiatów, a odwołano dla pięciu.
Alarmy wprowadzono dla powiatów: łańcuckiego, leżajskiego, jarosławskiego, przeworskiego, niżańskiego i stalowowolskiego. Natomiast odwołano dla: bieszczadzkiego, leskiego, jasielskiego, krośnieńskiego i sanockiego.
Niebezpieczeństwo wciąż aktualne
W dalszym ciągu alarmy powodziowe obowiązują w powiatach: brzozowskim, strzyżowskim, rzeszowskim i przemyskim oraz dla miast: Krosno, Przemyśl, Rzeszów. Pogotowia obowiązują w powiecie: dębickim, mieleckim, tarnobrzeskim i sanockim. Sytuacja na podkarpackich rzekach powoli się stabilizuje. Nie sprawdziły się prognozy pogody, przewidujące intensywne opady deszczu w nocy.
Idzie fala kulminacyjna
Fala kulminacyjna na Sanie przepływa przez Przemyśl i przekracza tam stan alarmowy o ok. 80 cm, ale nie rośnie. Natomiast w górnym jego biegu zanotowano znaczny spadek wód. Podobnie jest na Wisłoku, który w górnej i środkowej części płynie już poniżej stanów ostrzegawczych. Jedynie przy ujściu do Sanu przekracza stan alarmowy. Wisłoka pomiędzy Pustkowem a ujściem do Wisły płynie powyżej stanów ostrzegawczych, z tendencją spadkową.
Wisła coraz wyżej
Przybiera natomiast Wisła, która przekroczyła stany ostrzegawcze i wskazuje tendencję wzrostową.
Prognozy pogody nadal są niesprzyjające, przewidywane są bowiem opady deszczu, które miejscami mogą być ulewne.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24