Najpierw kierowca stracił panowanie nad cysterną, potem zderzył się z innym samochodem i wjechał w budynek. - Nikomu z domowników nic się nie stało, bo wszyscy spali, a cysterna wjechała do łazienki - relacjonowała Joanna Wrzesińska z inowrocławskiej policji. - Metr w lewo i byłaby tragedia. To prawdziwy cud - dodawął pan Marcin, mieszkaniec domu.
Wszyscy domownicy czują się dobrze. Ranny został tylko kierowca cysterny, ale jego stan nie jest tak groźny jak początkowo myśleli lekarze. Mężczyzna przebywa w szpitalu w Inowrocławiu.
Do wypadku doszło tuż przed 6 rano na terenie wsi Chełmce (woj. kujawsko-pomorskie). W chwili gdy cysterna wjeżdżała w dom w środku spała czteroosobowa rodzina. - To wielkie szczęście, że żadnemu z domowników nic się nie stało. Byli w innej części domu - opisywała rzecznik inowrocławskiej policji.
"To prawdziwy cud"
Usłyszałem pisk opon, huk. I żona mówi: samochód nam wjechał do domu. Odpowiadam: No nie może być! Marcin Olejnik, jeden z domowników
Cysterna wjechała do łazienki. Stało się to po tym, jak na jednym z zakrętów kierowca zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z mercedesem vito. - Metr w lewo i byłaby tragedia. To prawdziwy cud - oceniał na antenie TVN24 zdenerwowany Marcin Olejnik, ojciec rodziny z feralnego domu. Obok łazienki w domu znajduje się bowiem pokój dzieci pana Marcina. W chwili wypadku były w swoich łóżkach. - Wolę też nie myśleć, co by się stało, gdyby cysterna nie była pusta - zaznacza.
Co zrozumiałe, cała sytuacja wystraszyła domowników. - I to bardzo. Do tej pory nic nie zjadłem, nic nie wypiłem, a jest już godzina 11 - mówił pan Marcin.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24